Skompromitowany dziennikarz i wulgarny prymityw jako głos przedsiębiorców? Oto jak PiS tworzy front jedności z partią!

fot. Facebook/ZPP

Wszystko jest na sprzedaż.

Były dziennikarz, a obecnie vloger Tomasz Wróblewski kreuje się na głos przedsiębiorców. A raczej „przedsiębiorców” popierających PiS.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Wróblewski ma na koncie kilka zarżniętych tytułów prasowych, którymi kierował. Jego dwoma ostatnimi porażkami był tygodnik „Wprost”, który ostatecznie zniknął z papierowego rynku, oraz „Rzeczpospolita”, którą ośmieszył oddając do druku bajki o trotylu (a w wersji oryginalnej „Trotylu C4” czyli czymś co nie istnieje).

Gdy Wróblewski skompromitował się jako dziennikarz trafił do „mediów” wspierających PiS. Jako szef „Wprost” przyznał nagrodę „Człowieka Roku 2015” hersztowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.

– Po gali – jak relacjonował miesięcznik „Press” – Wróblewski poprowadził krótki panel dyskusyjny o tym, jak komunikować zmiany. Udział w nim wzięli Joanna Lichocka, posłanka PiS (Wróblewski zwracał się do niej: Joasiu), Paweł Lisicki z tygodnika „do Rzeczy” i Ryszard Legutko, europoseł z PiS. Naczelny „Wprost” utyskiwał, że na Zachodzie większość mediów źle pisze o tym, co robi nowy polski rząd, a na zakończenie przekonywał, że warto być sobą – przypomina „Gazeta Wyborcza”.

PiS swojego wiernego lizusa nagrodził. Dostał audycje w Tv Republice i Państwowym Radiu 24.

Trafił też do Instytutu Sobieskiego, czyli pisowskiego think-tanku.

W ostatnich dniach zasłynął z wulgarnych wypowiedzi o kobietach domagających się wolności. Strajkujące Polki nazywał „tłumem wypierdalaczy”.

– Wróblewski jest obecnie prezesem Warsaw Enterprise Institute. To think tank Związku Przedsiębiorców i Pracodawców kierowanego przez Cezarego Kazimierczaka. Ów związek pracodawców (skupiający firmy, które płacą mu składki) więcej łączy jednak z prorządowym związkiem zawodowym „Solidarność” niż z innymi organizacjami reprezentującymi przedsiębiorców. Związek często więc publikuje wspólne odezwy z „Solidarnością”, a unika podpisywania się pod apelami innych pracodawców, którzy PiS krytykują. Kazimierczak wystąpił nawet z odczytami na kongresie PiS, a na Facebooku prezentował się w koszulce z napisem: „Destylacja” (napis na wzór: „Konstytucja”, mający ośmieszyć opozycję) – zauważył reporter Leszek Kostrzewski.

Kumpel Wróblewskiego wręcz szczuł firmy na Polki. Sugerował, że „pracodawcy zapamiętają kobiety, które w środę 28 października nie pojawią się w pracy. Wszystkie one bowiem naraziły firmę na dodatkowe trudności”.

– W przypadku Kazimierczaka „nawrócenie” na PiS jednak nie dziwi. To typowy koniunkturalista o niezbyt skomplikowanej psychice. Książką sobie rąk nie splami, za to namiętnie wrzuca gołe kobiety na media społecznościowe. Wróblewski to natomiast człowiek o wielkiej inteligencji. Dlatego poglądy, jakie obecnie głosi, dla nas, którzy go poznali 30 lat temu, są szokujące – mówi informator „Gazety Wyborczej”.

Źródło: Gazeta Wyborcza