Rozmowa polskiej noblistki z „Gazetą Wyborczą” miała dotyczyć najnowszej książki Tokarczuk, nie dało się jednak pominąć polityki.
Zwłaszcza zaś masowego, społecznego sprzeciwu wymierzonego w nieudolny rząd Prawa i Sprawiedliwości.
– Protesty, które widzimy na ulicach, są czymś więcej niż tylko sprzeciwem wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Tu zaczęła się zmiana cywilizacyjna. Dlatego protestują głównie ludzie młodzi. Przyjmuję to z pewną ulgą, ponieważ już straciłam nadzieję, że młodych w ogóle interesuje realny świat – uważa Tokarczuk.
– Dzięki ich protestom po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam się dobrze we własnym kraju, bo ta nieznośna sytuacja, w której rząd i ludzie PiS-u mogą zrobić wszystko, nie bacząc na jakiekolwiek zasady i dobro całego społeczeństwa, była już nie do zniesienia – dodaje pisarka.