Coraz ostrzejsza staje się wewnętrzna walka w obozie Zjednoczonej Prawicy. Pretendenci do objęcia schedy po Kaczyńskim nie przebierają w słowach, prezentując się jako nieugięci patrioci i obrońcy narodowej suwerenności.
Sęk w tym, że nie zważają przy tym na rzeczywisty interes Polski i Polaków.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Trzeba przyznać, że w tej bitwie na górnolotne deklaracje prym wiedzie Zbigniew Ziobro, zostawiając w tyle Mateusza Morawieckiego. Na antenie Radia Plus minister sprawiedliwości niedwuznacznie wezwał do… polexitu.
– W ferworze walki opozycja nie zauważa, że to, co proponuje prezydencja niemiecka, nie tylko w obszarze sądownictwa, ale w każdej dziedzinie w Polsce, gdzie ostateczna decyzja należy do wyborców, czyli polskiej demokracji, to decyzja byłaby przeniesiona do Brukseli – uznał Ziobro, krytykując polityków przekonanych o pozytywnym dla Polski znaczeniu integracji europejskiej.
– To sprawa związana z fundamentalną zmianą, jaką powodowałoby wprowadzenie tego rozporządzenia w życie. Polska nie byłaby Polską, jaką zmiany. Władza zwierzchnia nie należałaby do narodu, ale biurokratów europejskich – niedwuznacznie zasugerował, że jest zwolennikiem polexitu.