Praktycznie nie ma dnia, by Przemysław Czarnek, „rzucony na odcinek” edukacji polityk Prawa i Sprawiedliwości, nie przedstawiał nowych pomysłów, mających jednoznacznie podporządkować szkoły partii rządzącej.
Ponieważ tego typu placówki podlegają samorządom, nad którymi (zwłaszcza w większych miastach), stronnictwo Kaczyńskiego nie ma żadnej kontroli, Czarnek wymyślił, że ich uprawnienia przejmą kuratorzy oświaty. Rola samorządów ma zostać ograniczony jedynie do „zadbania o warunki nauczania w szkołach np. o to, żeby dana szkoła była dobrze wyposażona”, czyli w praktyce jedynie regulowania rachunków za rządowe pomysły.
– Organ prowadzący (szkoły), czyli samorząd terytorialny – w większości przypadków to jest właśnie samorząd – nie ma prawa ingerowania w treści nauczania w szkołach i w podstawy programowe. To jest domena Sejmu, Senatu, władzy centralnej, którą w tym zakresie reprezentuje minister edukacji i nauki i kuratorzy w poszczególnych województwach – stwierdził minister na antenie rządowej TV Republika.