Jadwiga Emilewicz dołączyła do długiej listy polityków obozu władzy, którzy bez żenady łamią covidowe obostrzenia obowiązujące zwykłych ludzi w szpitalach, hotelach, na cmentarzach, w kościołach. Brytyjskie badania dowodzą, że takie zachowania elit mają fatalne konsekwencje.
Emilewicz pojechała ze swoimi synami na narty w Tatry. Trzech synów byłej wicepremier brało udział w treningach na zakopiańskich stokach. Kawałek dalej zjeżdżała na nartach Emilewicz i jej mąż.
To wszystko w momencie, gdy sytuacja w Polsce wciąż jest bardzo poważna. Większość dzieci spędza więc ferie w domach, zgodnie z apelem ministra zdrowia. Stoki narciarskie i hotele są zamknięte.
W sprawie Jadwigi Emilewicz nie chodzi o to, czy jej synowie naprawdę są licencjonowanymi narciarzami, tylko o to, jak sprawić, żebyśmy w zdrowiu przetrwali najbliższe miesiące. Jak się podzielić odpowiedzialnością i zbudować solidarność. „Ludzie zaczęli łamać covidowe zasady, kiedy zobaczyli, że ignorują je ci, którzy są uprzywilejowani” – twierdzi Daisy Fancourt, profesor psychobiologii i epidemiologii.
Stoki narciarskie są zamknięte do 17 stycznia, by ograniczyć rozprzestrzenianie się epidemii. Są jednak wyjątki. Można jeździć, jeśli jest się sportowcem z licencją Polskiego Związku Narciarskiego.
Kiedy dziennikarz TVN24 zaczyna pisać tekst, synów Emilewicz w wykazie PZN nie ma. Ich nazwiska pojawiły się na liście później.
Źródło: oko.press, tvn24.pl