W dniu, kiedy w Waszyngtonie prezydenturę obejmował Joe Biden, w Warszawie z budynków rządowych niemalże dosłownie dochodził płacz i zgrzytanie zębów.
Co bardziej wpływowi politycy obozu rządowego zaś opowiadali, jakie to nieszczęścia niesie ze sobą prezydentura Demokraty.
Trudno w zasadzie temu się dziwić. Włodarze nad Wisłą postawili wszystko na jedną kartę, czyli Donalda Trumpa. A ten sromotnie przerżnął wybory. Co zapewne oznacza początek końca władzy PiS w Polsce.
Nic więc dziwnego, że politycy Prawa i Sprawiedliwości złorzeczą Bidenowi, ile wlezie. Co w zasadzie powinno nas tak dziwić, jak i niepokoić, bo to dosyć niezwykła sytuacja, kiedy tak oczernia się przywódcę państwa, które jednocześnie uznaje się za najważniejszego sojusznika.
– Po raz pierwszy od czasów Gomułki polska władza reaguje tak wrogo na nowe władze USA. Tego nie było już od Gierka. I po raz pierwszy polska władza żegna odchodzącą władzę USA z żalem porównywalnym do tego, gdy umarł Breżniew – trafnie ujął zachowanie polskich polityków Waldemar Kuczyński.
Po raz pierwszy od czasów od czasów Gomułki polska władza reaguje tak wrogo na nowe władze USA. Tego nie było już od Gierka. I po raz pierwszy polska władza żegna odchodzącą władzę USA z żalem porównywalnym do tego, gdy umarł Breżniew. https://t.co/btQ3OztS2e
— Waldemar Kuczyński. (@PanWaldemar) January 20, 2021