Na portalu Inn:Poland opublikowano rozmowę z Darią Koligot, jedną z inicjatorką słynnej już na całą Polskę akcji #otwieraMY.

Zainicjowana przez nią akcja to przykład klasycznego obywatelskiego nieposłuszeństwa w obliczu szaleństwa władzy. Kiedy 18 stycznia okazało się, że rząd nie zamierza odmrażać gospodarki, spora grupa przedsiębiorców zdecydowała się to zrobić niejako na własną rękę, odrzucając niedorzeczne rządowe obostrzenia.

Reklamy

W ten sposób zaczęły się w Polsce otwierać restauracje, hotele i pensjonaty. U niepokornych zaczęli pojawiać się policjanci i sanepid grożący drakońskimi karami.

– Przede wszystkim obawiają się kar i represji ze strony policji i sanepidu. Dużo z nich jest na ostatnich nogach i kara rzędu 30 tys. złotych po prostu by ich wykończyła. Drugą dużą obawą jest odcięcie od środków pieniężnych z tarcz antykryzysowych – mówi o protestujących Koligot.

Władza stosuje tu jawny szantaż, gdy mówi, że przedsiębiorcy będą musieli zwracać otrzymane środki z odsetkami. Przecież te pieniądze dawno temu poszły na utrzymanie biznesu, nikt nie trzyma ich na kontach czy w skarpecie – dodaje.

https://www.facebook.com/wirmaszglos/photos/a.189176246257284/191958092645766/?type=3

Poprzedni artykułPiS leci na dno. Sondaże są bezlitosne dla partii rządzącej
Następny artykułWłaścicielka firmy do Morawieckiego: będę się modlić, żeby odzyskał pan rozum!