„Prezes” i „Andrzejek”. Czyli kogo szanują w PiS?

Dawny polityk PiS, a obecnie senator PSL Marcin Libicki przypadkiem ujawnił sekrety dworaków Prawa i Sprawiedliwości otaczających Andrzeja Dudę i Jarosława Kaczyńskiego.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Tematem rozmowy z Libickim, opublikowanej na łamach „Super Expressu” były szanse wybicie się na polityczną niezależność prezydenta Andrzeja Dudy. Libicki nie wierzy, by kiedykolwiek miało do tego dojść.

– Nie wydaje mi się, by pan prezydent w sensie sprawności politycznej, był politycznie zdolny do skonstruowania czegokolwiek samodzielnego. Pan prezydent przez te prawie 6 lat wskazuje, że jest dekoracją dla obozu PiS. Tak jest zresztą traktowany przez bardzo wielu parlamentarzystów PiS —  powiedział Libicki.

– Jest nazywany w prywatnych rozmowach „Andrzejkiem”. Nikt o prezesie nie mówi „Jareczek”, tylko z wielkim szacunkiem pan prezes, prezes… Pan prezydent jest dość powszechnie nazywany przez nich „Andrzejkiem” i myślę, że to dobrze opisuje jego rolę polityczną w obozie PiS – dodał Libicki.