Pod Urząd Wojewódzki w Gdańsku przyjechała we wtorek grupa około 20 osób, którą wsparła nauczycielkę i dyrektorkę Iwonę Ochocką. Mieszkanka Tczewa była przesłuchiwana w kuratorium, bo brała udział w Strajku Kobiet.
Dyrektorce zarzucono możliwość „uchybienia godności zawodu”. Poszło m.in. o hasło: „Kaczor do wora, wór do jeziora”. Podczas wtorkowej konferencji padło też nazwisko pomorskiego posła PiS, który miał donieść na Ochocką, ale też interweniować w sprawie jej męża.
Kuratorium prowadzi postępowanie wyjaśniające. Teoretycznie Ochocka może zostać nawet wydalona z zawodu nauczyciela.
Zarzuty są dwa: Że Ochocka organizowała demonstracje w czasie pandemii, gdy obowiązywał zakaz zgromadzeń powyżej 5 osób. I druga kwestia: że nauczycielka z Tczewa nawoływała „do niehumanitarnych, nieetycznych postaw poprzez słowa: <<Kaczor do wora, wór do jeziora>>”, i że używała słów wulgarnych.
Ochocka uważa, że nie można ścigać za takie słowa, bo jest to „wyraz gniewu ludzi”. I ponadto jest to metafora, bo „nikt nie używał nazwiska premiera”.
Posłanka Lewicy Beata Maciejewska wskazała, że za problemami Ochockiej i jej męża (został zwolniony z LOTOS-u) miał stać tczewski poseł PiS Kazimierz Smoliński.
Źródło: onet.pl