Czarnek punktuje. Sam siebie

Przemysław Czarnek. Fot. YouTube
Przemysław Czarnek. Fot. YouTube

W Polsce metodą oceny dorobku i pracy naukowca jest przyznawanie tzw. punktów. Polega to na tym, że każda publikacja otrzymuje odpowiednią liczbę punktów, zależną od urzędowej oceny „wartości” naukowej czasopisma, w której się znalazła.

Taki sposób oceniania był wielokrotnie krytykowany, ma bowiem prowadzić do tzw. punktozy, czyli koncentrowania się naukowców na zbieraniu punktów, a nie na konkretnej pracy.

Reklamy

Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. 

Sporo do życzenia pozostawia także sam wybór punktowanych czasopism naukowych. Zdaniem krytyków może on prowadzić do dziwacznych sytuacji.

I tak na przykład w sieci pojawiła się informacja, że w nowym wykazie czasopism wzrosła punktacja wszystkich tych tytułów, w których publikował… Przemysław Czarnek, dzisiejszy minister edukacji i nauki.

– I tak m.in. za artykuł w „Przeglądzie Sejmowym” można było poprzednio otrzymać 70 punktów, obecnie – 100. Periodyk „Teka Komisji Prawniczej PAN Oddział w Lublinie” miał 40 punktów, teraz ma 100. „Biuletyn Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół Wydziału Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego” miał 20 punktów, teraz – 70 – pisze „Rzeczpospolita”.

Sam minister w rozmowie z Onetem twierdzi, że zmiany zostały dokonane na prośbę środowisk akademickich i on sam w żaden sposób ich nie wspierał.

Źródło: Rzeczpospolita