PiS bronił morderców.
To była szokująca sprawa. W maju 2016 roku 26-letni Igor Stachowiak zmarł we wrocławskim komisariacie po tym jak policjanci znęcali się nad nim rażąc go paralizatorem, mimo, że był skuty.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Nosił też znamiona pobicia. Sprawa wyszła dopiero na światło dzienne rok później, gdy media ujawniły nagranie z paralizatora. Rząd PiS robił co mógł, aby zatuszować sprawę odpowiedzialności policji.
Wyrok zapadł w tej sprawie w czerwcu 2019 r.
Policjanci – sadyści otrzymali śmiesznie niskie wyroki. Najwyższą karę – 2,5 roku więzienia dostał Łukasza R., który trzykrotnie użył wobec Stachowiaka paralizatora. Pozostali funkcjonariusze, którzy znęcali się nad skutym zatrzymanym dostali po dwa lata więzienia.
Sąd uznał, że śmierć nastąpiła w związku z zażyciem amfetaminy, a nie pobiciem i porażeniem przez policjantów. Zdaniem RPO Adama Bodnara, to błędna ocena. Dlatego wniósł on o kasację wyroku.
– Sąd oparł się na jednej ekspertyzie, która mówiła o niewydolności krążeniowo-oddechowej w przebiegu arytmii, nie zadając sobie pytania, czy to dobre wyjaśnienie w przypadku człowieka rażonego prądem – tłumaczy Adam Bodnar.
Rząd PiS chronił policjantów – sadystów, aby nie narażać się temu środowisku, od którego oczekuja łamania prawa np. przy tłumieniu legalnych demonstracji opozycji.
źródło: rpo.gov.pl