Prawie jak opozycjonista.

Reklamy

Premier Mateusz Morawiecki powołał Radę Doradców Politycznych. Do jej głównych zadań ma należeć “dokonywanie oceny sytuacji polityczno-ekonomicznej kraju”.

Przewodniczącym Rady został poseł PiS i były minister energii Krzysztof Tchórzewski. To o tyle szokujące, że Tchórzewski ma niejasną przeszłość w czasach PRL.

Sprawą zajmowała się m.in. „Gazeta Finansowa” i „Fakt”. Z dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej wyłania się zupełnie inny obraz Tchórzewskiego niż kreowany przez PiS.

„Krzysztof Tchórzewski (…) został zarejestrowany przez komunistyczne służby i upoważniony do prac tajnych – wynika z zachowanych dokumentów Służby Bezpieczeństwa (…). Nie wiadomo jaki był charakter jego kontaktów z SB. Minister Tchórzewski nie odpowiedział na nasze pytania czego dotyczyły tajne prace, na które wyrażała zgodę SB” – opisywała sprawę „Gazeta Finansowa”.

Tchórzewski w latach 1974 – 1990 pracował w Oddziale Zasilania Elektroenergetycznego PKP Siedlce na stanowiskach: elektromontera, kontrolera i w końcu naczelnika oddziału. Sprawa relacji z SB jest o tyle dziwna, że według oficjalnej biografii Tchórzewski w latach 80. działał w opozycji demokratycznej i był nawet (od 1981 r.) szefem siedleckiego oddziału Regionu Mazowsze NSZZ „Solidarność”. Według dokumentu odtajnionego 19 maja 2014 r. (zapis datowany na 26 czerwca 1984 r.) Tchórzewski został upoważniony do prac tajnych przez SB. Dokument zawiera też adnotacje „Zarejestrowano” (29 czerwca 1984 r.) w sekcji „C” Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Siedlcach za wiedzą kierownika sekcji zabezpieczenia operacyjnego KWMO w Siedlcach. Przyznanie certyfikatu bezpieczeństwa o tak wysokim poziomie dostępu (tajne) poprzedza za sobą drobiazgowe sprawdzanie kandydata. W tym wypadku trudno podejrzewać, aby SB umknęła opozycyjna działalność Tchórzewskiego. W 1987 r. otrzymał od komunistycznej Rady Państwa (pełniła, kolegialnie, rolę prezydenta PRL) Srebrny Krzyż Zasługi.

„Jeżeli przyjmiemy najkorzystniejszy dla ministra Tchórzewskiego scenariusz (że prace tajne dotyczyły tylko i wyłącznie działań w PKP), to wygląda iż jego działalność opozycyjna była tak tajna, że nie widziała jej ani SB, ani później Rada Państwa” – opisywał tygodnik.

Co ciekawe, to właśnie niejasne sprawy z przeszłości miały pogrążyć karierę ministra.

– Jedna pogłoska chodzi, że (mam się podać do dymisji) ze względów zdrowotnych, druga – że jestem agentem byłych służb specjalnych. Odpowiadam, że się nie ukrywałem, a pierwszym, który mnie zweryfikował był Antoni Macierewicz w 1992 roku – mówił Tchórzewski, w odpowiedzi na artykuł w tygodniku „Polityka” według, którego zamierzał podać się do dymisji.

26 kwietnia 2016 r. tygodnik „Polityka” poinformował, że Tchórzewski podał się do dymisji. Informację tę potwierdził w Polskim Radiu 24 poseł PiS Michał Wójcik. – Absolutnie na naszej antenie był pan poseł. I mówił jeszcze o względach osobistych stojących za dymisją – powiedziała Anna Godzwon, wydawca Polskiego Radia 24.

Jeszcze większe zamieszanie wywołały kolejne dokumenty z IPN. Okazało się np., że będąc szefem siedleckiej „Solidarności” Tchórzewski oddał milicji powielacz należący do NSZZ „Solidarność” i podpisał pokwitowanie.

Miało to miejsce dzień po ogłoszeniu Stanu Wojennego.

„W dniu dzisiejszym o godzinie 20:30 zgłosili się w KWMO (Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej – red.) obywatele Krzysztof Tchórzewski i Marek Biały, którzy dobrowolnie dostarczyli powielacz (…) stanowiący własność NSZZ „Solidarność” oddział Siedlce do depozytu” – czytamy w fotokopii notatki służbowej, z pieczątką KWMO, podpisami zdających oraz przyjmującego własność „Solidarności” milicjanta.

– Krzysiek był przewodniczącym bardzo krótko. Został nim na dwa-trzy tygodnie przed ogłoszeniem stanu wojennego. My chcieliśmy walczyć dalej, nie godziliśmy się na ustępstwa, ale jako „solidarnościowa ekstrema” zostaliśmy wyparci – komentował „opozycyjny epizod” Tchórzewskiego Marek Grejbus, były działacz „Solidarności”, działający w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Internowanych i Represjonowanych.

Grejbus w 2008 r. na organizowanym przez PiS spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim zarzucił lokalnym liderom tej partii „kolaborację z postkomunistami w radzie miasta i ich promowanie, zatrudnianie na wysokich stanowiskach, nagradzanie i wyróżnianie (m.in. byłego majora SB)”.

– Wtedy albo się podpisywało, albo było się internowanym. Co zrobił Tchórzewski, niech się pan sam domyśli – powiedział „Gazecie Finansowej” inny opozycjonista.

– Osobiście miałem kilka sporadycznych kontaktów z panem Tchórzewskim, gdy był wojewodą siedleckim. A wcześniej znałem go poprzez działaczy PC i Wojewódzkiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”. Pracowałem jakiś czas w utworzonym przez Tchórzewskiego „Nowym Echu Podlasia”. On nigdy sam nie przychodził i nie wtykał nosa w gazetę. Jednak przyłaził do redakcji człowiek Tchórzewskiego, taki pan Andrzej  (były polityk poprzedniczki PiS – PC, według dokumentów IPN, które opublikowała Fundacja „Gazety Podlaskiej”, zarejestrowany jako Tajny Współpracownik SB ps. „Marek” – red.). Kiedyś miałem dyżur redakcyjny i gość „uczył” mnie jak należy pisać. Pomyślałem sobie, że to chyba jakaś nieciekawa postać. Przez takich współpracowników, ale także przez ogólną moją ocenę PC, a obecnie PiS, nie darzę Tchórzewskiego sympatią. Nie mniej jednak te papiery, które się pojawiły w przestrzeni publicznej, nie są jeszcze żadnymi dowodami świadczącymi przeciwko niemu – mówi z kolei były dziennikarz gazety.

– To, że Krzychu coś tam podpisał, to jeszcze nic nie znaczy – bronią z kolei Tchórzewskiego byli działacze „Solidarności”, dziś będący blisko rządzącej miastem PiS.

„Drugiego dnia stanu wojennego, około godz. 20 w moim mieszkaniu pojawił się Krzysztof Tchórzewski. Powiedział, że musimy oddać powielacz, o którym wiedział, że jest u sióstr, bo SB zrobi tam rewizję. Prosił, żebym z nim pojechał, bo siostry (benedyktynki – red.) mogą mu nie dać sprzętu, gdyż to nie on go tam zawoził” – wspomina Marek Biały, wówczas wiceprzewodniczący siedleckiego oddziału NSZZ „Solidarność”, który również badał sprawę powielacza. Skąd nowy szef „Solidarności” wiedział o planowanej akcji SB?

Biały wspomniał, że po wydaniu powielacza i przyjechaniu pod komendę milicji Tchórzewski do środka poszedł sam. On miał zostać w samochodzie („maluchu”). – Po kilku minutach przyszedł Krzysiek z pokwitowaniem i powiedział, żebym podpisał. Podpisałem – dodał.

Tchórzewski pytany przez tygodnik „Gazeta Finansowa” bronił się, że SB miała „wtykę” ale nie chciał zdradzić personaliów kapusia.

– 13 grudnia do budynku Sióstr Sakramentek (klauzurowy Zakon Sióstr Benedyktynek od Nieustającej Adoracji przy ul. Rawicza w Siedlcach) zanieśliśmy papier i bardzo wysłużony powielacz białkowy. Siostry zgodziły się go przechować. Jeden z konfidentów poinformował o tym bezpiekę. 14 grudnia zostałem zatrzymany. W trakcie rozmowy w SB został mi postawiony warunek: „Albo oddacie powielacz sami, albo robimy tam rewizję.” Po wypuszczeniu mnie, około 20.00 poszedłem do Marka Białego. Byliśmy zgodni co do tego, że skutków rewizji w pomieszczeniach zakonnych nie możemy wziąć na swoje sumienie. Zdecydowaliśmy, że należy oddać powielacz SB. Nadmieniam, że posiadaliśmy drugi (będący poza ewidencją SB powielacz), który już od lutego 1982 r. umożliwił nam wydawanie Wiadomości Podlaskich – wyjaśnia nam tamte zajście minister Tchórzewski.

W ostatnich latach sprawę poruszali m.in. politycy Konfederacji. Natomiast obrońcą Tchórzewskiego jest jego bliski przyjaciel, wspierający PiS szef ZPP Cezary Kaźmierczak.

Ten ostatni to z kolei – według materiałów IPN – syn komisarz skarbówki z okresu komuny.

Źródło: Gazeta Finansowa / Fakt / IPN

Poprzedni artykułKurski chce więcej. Dwa miliardy to dla prezesa TVP… za mało
Następny artykułNiech Kaczyński rządzi jak dłużej. Po nim Polacy nigdy nie wybiorą takich ludzi!