Religia lockdownu.
Historia zapamięta lockdowny jako produkt pseudonaukowej ideologii, przejawów bezprecedensowej masowej histerii i strachu.
Jeszcze w XIX i XX wieku na terenie Polski zdarzały się przypadki składania ofiar z ludzi, które miał powstrzymać epidemię – twierdzi Mikołaj Kołyszko, religioznawca, a ostatnio reasercher do książek autora kryminałów Marka Krajowskiego (w tym najnowszej „Moloch).
Pomysł składania ofiar z ludzi, jako sposób na walkę z epidemią wydaje się być wprost absurdalny.
A jednak właśnie na tego rodzaju szamanizmie opiera się działanie rządu PiS w sprawie pandemii koronawirusa. Upatrują oni lekarstwa na nią w tzw. lockodownie, czyli całkowitym zamknięciu gospodarki.
Jest on dokładnie tym samym, czym składanie ofiar z ludzi (sprowadza się zresztą do tego samego), aby pokonać epidemię.
Prawda jest taka, że locdown szkodzi ludziom bardziej niż koronawirus. Zabiera im pracę, pieniądze, powoduje problemy psychiczne, skazuje często na nędzę.
Jest prosta zależność między poziomem zamożności społeczeństwa, a śmiertelnością obywateli. Im bogatsi ludzie, tym dłużej żyją.
Działania rządu PiS – w tym osobiście Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego (bo jak wiemy z mediów, to oni są głównymi zwolennikami locdownu) można porównać do „leczenia” pacjentów przez kilka tysięcy lat upuszczaniem krwi (tzw. flebotomia).
W ten sposób wykończono przez kilka tysięcy lat miliony ludzi. Mimo to tę metodę „leczenia” stosowano jeszcze w XIX wieku.
Dlaczego stosowano coś na skuteczność czego nie było żadnych dowodów, a co intuicyjnie nie mogło być dobre? Bo lekarze wówczas nie znali przyczyn większości chorób, a nie chcieli się przyznawać iż nie wiedzą co robić.
Podobnie teraz, swoją bezsilność i brak kompetencji w walce z koronawirusem Kaczyński i Morawiecki chcą „przykryć” zamykaniem gospodarki. Lockdowny szkodzą, nie pomagają.
Taki wniosek płynie z badań z ubiegłorocznych badań firmy TradeMarco, która zestawiła liczbę przypadków koronawirusa w każdym stanie USA i Dystrykcie Kolumbii w przeliczeniu na odsetek populacji. Dane pochodziły nie tylko z instytucji publicznych, ale też od Google, firm telekomunikacyjnych itp.
Dane dotyczyły dwóch tygodni (5 do 18 kwietnia 2020 r.) i dowiodły, że najszybciej wirus rozprzestrzeniał się w stanach, gdzie obowiązywały najdalej posunięte lockdowny. Czyli dystrykt Kolumbii, Nowy Jork, Michigan, New Jersey i Massachusetts – miało najwięcej zachorowań.
Zwolennicy lockdownów mieli jeszcze większy problem, gdy jesienią 2020 r. pojawiły się dane dotyczące zgonów. Śmiertelność w Nowym Jorku wyniosła 6,5 proc., tych, którzy zachorowali w New Jersey 7,5 proc., a w Alabamie, gdzie restrykcje były minimalne – 1,6 proc.
Przeciwko lockdownom wypowiada się nawet sama Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).
Zapowiadane przez premiera Morawieckiego obostrzenia, dobiją ledwo zipiących polskich przedsiębiorców. Spowodują kolejne setki tysięcy ludzkich dramatów.
Ale być może o to rządowi PiS chodzi. Doprowadzić do sytuacji, w której warunkiem egzystencji będzie otrzymanie pomocy od rządu PiS. A tą otrzymają tylko ci, którzy będą posłuszni obecnej władzy.
Jan Piński
Autor jest redaktorem naczelnym portalu Wiesci24.pl.