Rząd się boi radykałów? Widzą to nawet katoliccy publicyści

Tomasz Terlikowski, znany katolicki publicysta w rozmowie z „Wprost” bez ogródek mówi o tym, dlaczego mimo pandemii pozostawiono otwarte kościoły.

– Rząd stał przed trudną decyzją, bo o ile pozostałe ograniczenia (przedstawione w czwartek – dop. red.) uderzają po równo we wszystkich, o tyle ograniczenie dotyczące możliwości uczestniczenia w nabożeństwach uderza najbardziej w tę część elektoratu, który częściej głosuje na obecną władzę. Politycznie to było trudniejsze – stwierdził Terlikowski.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Co więcej, pewna część liderów katolickich, nie mówię o biskupach, bo oni milczeli, ale świeckich działaczach katolickich, Kai Godek, czy Stowarzyszeniu Kultury Chrześcijańskiej im. Piotra Skargi, już rozpoczynała akcję pod hasłem „rząd chce nam zakazać świąt” – zauważył Tomasz Terlikowski.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że mimo wprowadzenia kolejnych restrykcji, ograniczenia dotyczące obrzędów religijnych uległy jedynie kosmetycznym zmianom. Ograniczono jedynie liczbę wiernych mogących równocześnie przebywać w kościele: do jednej osoby na 20 metrów kwadratowych.