A to dobre! Rząd PiS trzeszczy w posadach, prawdopodobne są wcześniejsze wybory, a szef klubu parlamentarnego PiS opowiada o… panice wśród partii opozycyjnych w Polsce.
A wszystko to przez niesławny zjazd w Budapeszcie Morawieckiego, Orbana i Salviniego. Miało ono wywołać „prawdziwą panikę w brukselskich salonach liberalnej lewicy, ale także u naszej zaściankowej opozycji”.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Strach lewicy europejskiej miesza się z paniką opozycji w Polsce. Jej relacje z Brukselą, gdzie nieustannie żebrze o poparcie, musiałyby ulec zasadniczej zmianie. O ile dziś liberalno-lewicowy nurt dominuje w Parlamencie Europejskim, to po powstaniu silnej frakcji prawicy moglibyśmy liczyć na radykalny zwrot ku rozsądkowi i solidarnej współpracy. Nie bez przyczyny Morawiecki i Orban mówią o renesansie Europy i przezwyciężeniu brukselskiej dekadencji – opowiadał swoje klechdy Terlecki na łamach „Dziennika Polskiego”.
– Powstrzymanie lewackiej rewolucji, utrzymanie suwerenności państw narodowych i obrona cywilizacji opartej na chrześcijańskiej tradycji, zależy dziś od powstania w Europie i na świecie zjednoczonego frontu wolności i demokracji – dodał buńczucznie wicemarszałek Sejmu.