Być jak sanacja.
Jarosław Kaczyński otwarcie przyznaje się do fascynacji postacią Józefa Piłsudskiego i akceptacji wprowadzenia przez niego dyktatury w maju 1926 r.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że kopiuje także inne pomysły ekipy Piłsudskiego: bezkarność dla swoich aferzystów i przejmowanie państwowych funduszy.
Pytanie czy na końcu Kaczyński, tak jak swój idol, nie będzie otwarcie fałszował wyborów. Już ostatnie wybory nie były uczciwe: zaangażowanie TVP po stronie Andrzeja Dudy, w 2019 r. po stronie PiS było podstawą unieważnienia tych wyników.
Wiemy też, że dochodziło do fałszerstw np. w ośrodkach pomocy, gdzie 100 proc. głosów przypisywano Dudzie.
Termin, że rządy PiS, to sanacja 2.0 ukuli kilka lat temu Janusz Korwin-Mikke i Grzegorz Braun, liderzy Konfederacji. To nie była efektowna figura retoryczna, ale głęboka analiza.
W 1929 r. (trzy lata po zamachu majowym, który sprawił iż Józef Piłsudski stał się dyktatorem) zaistniała przed Trybunałem Stanu (zachowywano jeszcze fasady demokracji) jedyna przedwojenna sprawa.
Oskarżono ówczesnego ministra skarbu Garbiela Czechowicza o sprzeniewierzenie ówczesnych 8 mln złotych. Przyjmując duże uproszczenie 1 zł ówczesne odpowiada mniej więcej 20 zł dziś.
Czyli Czechowicz został oskarżony o defraudację ok. 160 mln obecnych złotych. Nie wziął tych pieniędzy dla siebie. Trafiły do specjalnego funduszu, którym dysponował Józef Piłsudski. Pieniądze zostały w znacznej części wydane na sfinansowanie projektu politycznego sanacji Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR).
Piłsudski w żaden sposób nie czuł zażenowania z takiego sposobu wydawania publicznych pieniędzy. Wręcz przeciwnie. Prowokował opozycję. „Wydałem rozkaz – wydawać wszystko, choćby na złość, żeby nie oddawać Skarbowi z powrotem” – szydził Piłsudski.
Proces przed Trybunałem sanacja zatrzymała. Piłsudski zaś odpowiedział publicznie tekstem „Głos Prawdy pt. Dno oka, czyli wrażenia człowieka chorego z sesji budżetowej w Sejmie”. Nie zajmując się kwestiami merytorycznymi obrażał posłów, którzy prowadzili sprawę. W listopadzie 1930 r. BBWR wygrał wybory i sprawa odpowiedzialności za defraudację zniknęła.
Podobieństwo tej afery do założenia przez PiS Polskiej Fundacji Narodowej, bez kontroli państwa (bo finansuje ją nie budżet, ale spółki skarbu państwa) – nie jest przypadkiem.
To, że Kaczyński publicznie rozgrzesza aferę z zakupem respiratorów – widmo (nie ma kasy nie ma respiratorów) – także.
On po prostu kopiuje to co przed wojną robiła sanacja. I jak go nie powstrzymamy, to następne wybory otwarcie sfałszuje. Wygrać ich bowiem już nie będzie w stanie.
Jan Piński
Autor jest redaktorem naczelnym Wiesci24.pl.