Policja nie uznaje wyroku sądu w sprawie pani Kasi, brutalnie porwanej przez funkcjonariuszy sprzed Sądu Najwyższego

Czy to jeszcze Polska czy już Rosja, chciałoby się zapytać czytając kuriozalne oświadczenie policji po tym, jak sąd uwolnił panią Katarzynę, znaną szerzej jako Babcia Kasia, od zarzutu napaści na policjantów i znieważenie ich. Relacja policjantów była niespójna z nagraniami i zeznaniami świadków. Innymi słowy – zapewne kłamali.

Wyrok odbił się szerokim echem w środowisku mundurowych, ponieważ policjanci mieli zostać zmuszeni przez przełożonych do postawienia pani Katarzyny przed sądem 24-godzinnym po tym, jak dosłownie brutalnie porwali ją gdy spokojnie protestowała przed Sądem Najwyższym. Trzech rosłych policjantów wzięło starszą kobietę za ręce i za nogi, nie zwracali uwagi na to, że spadły jej buty, i wrzucili brutalnie do radiowozu. Wszystko nagrały kamery świadków. I tu policja popełniła trzy poważne błędy:

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Po pierwsze porwali spokojnie protestującą kobietę, która nie robiła nic, co można by uznać za łamanie prawa.

Po drugie, potraktowali ją wyjątkowo brutalnie, wykręcając ręce, traktując żywą osobę jak worek ziemniaków, wyzywali ją.

Po trzecie, postanowili użyć mechanizmu sądu 24-godzinnego, a więc natychmiastowego osądzenia. Wszystko w ramach represji przeciwko starszej pani.

Działo się to na rozkaz przełożonych, a do tego kompletnie bezprawnie. Otwiera to drogę pani Katarzynie do pozwania nie tylko brutalnych policjantów, ale również ich szefów. To jednak nie koniec sprawy. Filmy z wydarzenia obiegły całą Polskę i media zagraniczne. Normalni funkcjonariusze, a takich jest w Policji zdecydowana większość, byli oburzeni tym, co zobaczyli. Wyobrazili sobie swoje mamy i babcie tak traktowane. Fora policyjne i komunikatory były gorące od komentarzy, z których część – trzeba przyznać – mówiła, że rozkaz to rozkaz i trzeba go wykonać.

Jednak kiedy się okazało, że teraz może wejść do sprawy sąd i prokurator, policji rurka mocno zmiękła a po plecach dowódców pobiegły nomen omen ciarki. I co się dzieje? Policja ostro odniosła się do wyroku sądu, zarzucając mu bardzo dużo. Czyli kwestionuje ustalenia z procesu, chociaż nie ma do tego ani prawa ani podstaw.

Kuriozalnego oświadczenia policji nie przytoczymy, ale po co wydział propagandy KGP odwalił całe przedstawienie? Otóż chodzi o atmosferę w samej policji, która nie chce już realizować politycznych poleceń głupców na wysokich stanowiskach… I może przyjść taki dzień, że policjanci odmówią wykonywania durnych rozkazów a co gorsza pójdą po owych miękkokręgosłupowych ludzi i im przemówią do rozumu.