Kto i po co wciska ludziom, że darmowe komunikatory są bezpieczne?

Antysystemowa” aplikacja, do której zachęca „system”. Czyje bezpieczeństwo naprawdę chroni Signal?

Urzędnicy i hojnie dotowani eksperci zachęcają do korzystania z komunikatora stworzonego za pieniądze CIA. Czy Signal ma chronić użytkowników, czy sponsorów?

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Signal w ciągu roku stał się jednym z najpopularniejszych komunikatorów. Szczególnie mocno promowany był podczas protestów Black Lives Matter, gdy uczestników zamieszek w USA zachęcano do pobierania komunikatora ze względu na jego bezpieczeństwo i opcję rozmazywania twarzy na zdjęciach.

Sytuacja ta była o tyle dziwna, że komunikator miał na koncie już serią podejrzanych wpadek. Dziennikarz śledczy Yasha Levine, autor głośnej książki „Surveillance Valley: The Secret Military History of the Internet” zwrócił uwagę, że np. wcześniej protestujący przeciwko Partii Demokratycznej korzystali z aplikacji Signal, a mimo to policja znała każdy ich ruch.

Mało tego, niedługo przed wybuchem fali zamieszek w związku ze śmiercią George’a Floyda korzystanie z Signal rekomendowała… Komisja Europejska. Aplikację mocno promowali też eksperci, którzy wykonują zlecenia dla instytucji państwowych.

W książce „Surveillance Valley: The Secret Military History of the Internet” przedstawiono też kulisy kariery twórcy aplikacji – czyli Moxie’go Marlinspike’a (Matthew Rosenfeld). Był on związany z Departamentem Stanu USA za kierownictwa Hillary Clinton.

Sam Signal został ufundowany dzięki pieniądzom z Radio Free Asia, agencją związaną z CIA. Oficjalnie wiadomo jedynie o ok. 3 mln dolarów, które w latach 2013–2016 trafiły do ojców założycieli Signala. Dziś kwota ta nie wydaje się duża, ale bez tego wsparcia komunikator by nie powstał.

– Skoro zaawansowana technologia kryptograficzna Signal naprawdę stwarzałaby zagrożenie dla amerykańskiego rządu i władzy oligarchów, to po co rządzący by dofinansowali jego powstanie? I dlaczego Facebook i Google rzuciły się, aby przyswoić jej „super-tajne” protokoły? – pyta Yasha Levine.

Dziennikarz w swojej książce zwrócił uwagę na jeszcze kilka ciekawych spraw. Np. taką, że Signal korzysta z usług chmurowych Amazon, tego samego, który niedawno wyłączył alternatywę dla Twittera – Parler.

Co zabawne, kontrakt na usługi chmurowe Amazon ma też… CIA. Ponadto Levine wskazał, że aplikacja pobiera naszą listę kontaktów i numery z książki telefonicznej.

Wisienką na torcie jest fakt, że aplikację możemy pobierać tylko za pomocą sklepów Google i Apple. A oba te giganty, co wynika z ujawnionych swego czasu przez Snowdena informacji, przystąpiły do amerykańskiego programu szpiegowskiego PRISM, którym od 2007 roku kieruje National Security Agency.

W jego ramach amerykańskie służby mają dostęp do danych gromadzonych na serwerach oraz gromadzenie ich na własny użytek.

W Polsce Signal poleca „dziennikarzom i politykom” Piotr Konieczny, właściciel serwisu niebezpiecznik.pl. Problem w tym, że przemilcza słabe strony komunikatora (np. fakt iż przejęcie go przez służby oznacza możliwość odczytania wszystkich zawartych w nim informacji).

Dodatkowo właściciel niebezpiecznik.pl pomaga polskim służbom (ABW i Agencji Wywiadu) jako konsultant.

A polskie służby (tak naprawdę to wszystkie służby) nie są zainteresowane, aby obywatele mieli możliwość prywatnej komunikacji, której służby nie mogą odczytać.

źródło: sluzbyspecjalne.com