Kaczyński chwali Ziobrę. Tylko po to, by boleśnie z niego zakpić

W rozmowie z tygodnikiem „Wprost” Jarosław Kaczyński zapewniał, że nie żałuje współpracy ze Zbigniewem Ziobrą i Solidarną Polską.

– Celem każdej partii politycznej jest rządzenie. Nie miałem żadnych wątpliwości, że mimo naszych słabości, braków i deficytów, nasze rządy będą dobre dla Polski. Dlatego z patriotycznego punktu widzenia chcieliśmy władzę zdobyć. Wiedzieliśmy, że nie uzyskamy znaczącej przewagi, zatem porozumienie ze Zbigniewem Ziobro i Jarosławem Gowinem z naszego punktu widzenia było celne. A i tak w 2015 roku wygraliśmy dzięki Bożej pomocy – mówił prezes PiS.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Po czym, przytaczając starą anegdotę, mocno zakpił z lidera Solidarnej Polski.

– Może się Zbigniew Ziobro podobać, może się nie podobać. Zacytuję paniom anegdotę, którą dawno temu opowiadał mi Jacek Kuroń, gdy przyszedłem do niego z absmakiem wobec niektórych działaczy KOR-owskich. I on mi wtedy opowiedział o niejakim Aleksieju Surkowie, sekretarzu generalnym sowieckiego związku literatów, który się skarżył zwierzchności, że do związku zapisują się pisarze, którzy mają różne grzechy na sumieniu – alkoholicy, bijący żony, uprawiający hazard – na co usłyszał: Przepraszam towarzyszu Surkow, innych pisarzy nie mamy – wypalił Kaczyński.