Polski wał Kaczyńskiego. Jak szef PiS buduje nam drugą Wenezuelę

Eksperyment socjalistyczny Kaczyńskiego skończy się jak wszystkie socjalistyczne eksperymenty: upadkiem gospodarki i kryzysem. Im wcześniej Kaczyński i jego ekipa dostanie kopa od wyborców, tym mniejsze będą koszty sprzątania.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


„Rząd, który kradnie od Piotra, żeby zapłacić Pawłowi, zawsze może liczyć na poparcie ze strony Pawła” – kpił George Bernard Shaw (1856-1950), laureat literackiej nagrody Nobla z 1925 r. zafascynowany komunizmem. A jednak fascynacja ta nie zaburzyła mu trzeźwości spojrzenia na tzw. transfery w demokracjach.

Właśnie to próbuje zrobić Jarosław Kaczyński. Rzutem na taśmę zabrać tym, którzy mają trochę lepiej i dać tym, którzy mogą na niego zagłosować. Wiadomo już kto za to zapłaci.

Na Polskim Ładzie PiS ma zyskać lub nie stracić 40 proc. przedsiębiorców 68 proc. zatrudnionych na umowę o pracę i 90 proc. emerytów.

Oznacza to, że straci 6 na 10 przedsiębiorców, jedna trzecia pracujących na etacie i co dziesiąty emeryt. Czy Kaczyńskiemu uda się zapłacić tą łapówkę dla wyborców z cudzych pieniędzy? Wcale nie jest to takie oczywiste. Właśnie podano dane dotyczące inflacji, która przekroczyła 5,1 proc. – według oficjalnych danych. Ostatni raz inflacja była tak wysoka 20 lat temu. Oprócz tego PKB Polski w pierwszym kwartale skurczyło się o 1,2 proc.

Mamy więc oficjalnie kryzys połączony z inflacją. Gospodarka się kurczy, a ceny rosną. Towarzyszy temu ogólny kryzys polityczny, który może zakończyć się wcześniejszymi wyborami. Jest bardzo prawdopodobne, że taki scenariusz Kaczyński planuje na jesień. Gdy kryzys nie da się ludziom jeszcze tak bardzo we znaki, a będzie można ich omamić obietnicami „darmowej” gotówki.

„Problem z socjalizmem polega na tym, że ostatecznie kończą ci się cudze pieniądze” – podsumowała kiedyś wieloletnia brytyjska premier Margaret Thatcher. Problemem rządów Kaczyńskiego i PiS w Polsce jest właśnie to, że skończyły się im pieniądze.

Z jednej strony drukują więc puste pieniądze, czego skutkiem jest rosnąca błyskawicznie inflacja. Z drugiej zaś strony rozglądają się za tym kogo ograbić, aby ów socjalistyczny raj Kaczyńskiego mógł jeszcze trochę po funkcjonować.

Padło na przedsiębiorców, których Kaczyński szczerze nienawidzi i obwinia ich o fiasko swoich rządów.

Kaczyński publicznie pienił się, że przedsiębiorcy nie inwestują w gospodarkę pod rządami PiS złośliwie. Bo chcą niby doprowadzić do upadku jego rząd. To oczywiście bajki niedojrzałego Jarka.

Kaczyński nie chce przyznać, że po prostu kapitał ocenił jego rządy jako niestabilne i zbyt ryzykowne dla inwestycji. Pieniądze są jak ludzie, głosują „nogami”. Krótko mówiąc przedsiębiorcy uznali, że inwestowanie za rządów PiS w polską gospodarkę jest zwyczajnie nieopłacalne.

„Nowy Ład już dzisiaj złośliwi nazywają nowym wałem, bo w rzeczywistości jest to zbiór postulatów i punktów propagandowych partii rządzącej” – komentował Jacek Wilk, jeden z liderów Konfederacji, oczywiście pracujący na własny rachunek.

„Nie mamy do czynienia z żadnym nowym ładem ekonomicznym czy tym bardziej podatkowym – raczej z nieładem. Natomiast mamy do czynienia z budowaniem nowego ładu politycznego, w oparciu niestety o te same metody, które PiS stosuje od początku swoich rządów: podziałów społecznych, antagonizmów, coraz większej nienawiści czy niechęci coraz większych grup, klas społecznych w stosunku do sienie” – podsumował Wilk.

Sednem tej zmiany jest zlikwidowanie możliwości odliczania składki zdrowotnej od podatku i wprowadzenie liniowego charakteru tej składki. Obecnie samozatrudnieni płacili maksymalna składkę zdrowotną wynoszącą 60 proc. średniego wynagrodzenia. Jak Kaczyński wprowadzi swój „Ład”, będą płacić od całości przychodów.

Kaczyński uchodzi za wielbiciela „Krótkiej Historii WKP(B)”, czyli rozprawki, której autorstwo przypisuje się Józefowi Stalinowi. Książka ta zawiera szereg kłamstw o tym jak bolszewicy dochodzili do władzy. Ale zawiera również szereg rad, z których należy korzystać jeżeli ową władzę chce się uzyskać.

Kaczyński tym co robi tak naprawdę szczuje jedną część społeczeństwa na drugą. Co do zasady, to jest dokładnie to co władza sowiecka robiła pod koniec lat 40. w Polsce, aby okopać się na stanowiskach.

Rozpoczęto wówczas walkę ze „spekulantami”, „prywaciarzami”. Wmawiano masom, że to przez nich żyje się gorzej. Ze skutkiem zwycięstwa tej polityki mogłem zapoznać się w dzieciństwie, gdy okazało się, że władza ludowa nie potrafi nawet zapewnić obywatelom papieru toaletowego.

O zaopatrzeniu sklepów w żywność już nie wspominając.

Wszystkim tym, którym się wydaje, że socjalizm przyniesienie inny efekt „tym razem”, warto przypomnieć przykład Wenezueli. Gdy w 1999 r. niejaki Hugo Chavez dorywał się tam do władzy, był jeden z najbogatszych krajów Ameryki Południowej, dysponujący wielkim atutem: dużymi złożami ropy.

Po 22 latach od rozpoczęcia tej socjalistycznej rewolucji rządowe media instruują ludzi jak przyrządzać w domu chwasty, które można znaleźć przy drodze. Zapewne jednak w kraju tym nie ma już tak wielkich nierówności społecznych, jakie były w 1999 r. Teraz o tym kto ma władzę i majątek decyduje ten kto ma władzę.

Eksperyment socjalistyczny Kaczyńskiego skończy się jak wszystkie socjalistyczne eksperymenty: upadkiem gospodarki i kryzysem. Im wcześniej Kaczyński i jego ekipa dostanie kopa od wyborców, tym mniejsze będą koszty sprzątania.

Ciekawostką jest dlaczego zmieniono nazwę „Nowy Ład”, na „Polski Ład”. Otóż spece od PR rządu zauważyli, że ostatnim politykiem, który wdrażał w swoim kraju „Nowy Ład” nie był bynajmniej amerykański prezydent Franklin D. Roosvelt, ale Adolf Hitler. Uznano więc, że „Polski Ład”, będzie bezpieczniejszy wizerunkowo.

Jan Piński

Autor jest redaktorem naczelnym Wiesci24.pl.