W 2018 roku rząd PiS obiecał, że na granicy z Ukrainą, Białorusią, Litwą i Rosją powstanie płot o długości 1236 kilometrów. Z obietnic nic nie wyszło, granica pozostaje otwarta.

Płot miał się składać z siatki ocynkowanej o wysokości 200 cm, impregnowanych pali drewnianych, zlokalizowanych co 5 kilometrów bram i co 2 kilometry furtek. Był też pomysł, aby system kontroli granicy miał być też uzupełniony o nowoczesne systemy monitoringu wizyjnego, czujniki ruchu a także kamery.

Reklamy

Co zostało z tych obietnic? Nic, PiS oszukał rolników a epidemia ASF rozprzestrzeniła się w całym kraju. Zanim nieudolny i skompromitowany rząd Morawieckiego podjął jakąkolwiek decyzję, wirus znajdował się już w połowie Polski.

Teraz, dla korzyści politycznych, dla owego “politycznego złota”, jak mawia premier, kwestia płotu wraca. Będzie z tym zapewne tak samo jak z milionem samochodów elektrycznych, promami i wieloma innymi pomysłami PiS, które się dziwnym trafem nie udały. Jedyna ukończona inwestycja tej partii to asfaltowa droga do domu Beaty Szydło – mówią krytycy rządu. Morawiecki do siebie nie musiał budować, bo tam asfalt już był – dodają.

Politycy układu władzy kłamią i traktują kłamstwo jako narzędzie władzy. Niestety te kłamstwa odbijają się dzisiaj na bezpieczeństwie Polski i na postrzeganiu naszego kraju za granicą. Rząd, zamiast zająć się poprawą losu Polaków i zabezpieczeniem kraju, wykorzystuje kryzys na granicy do uprawiania polityki. A wystarczyło nie kłamać…

 

 

Poprzedni artykułBohaterka TVP zarejestrowana przez SB jako Tajny Współpracownik. Święcińska: “Za przekazywane informacje będę pobierać wynagrodzenie pieniężne”
Następny artykułPiS powinien przeprosić Frasyniuka i to natychmiast! Dość tego hejtu na legendę opozycji!