Sex-minister i erotyczne immunitety część kolejna.
Plotka, dość szeroko rozpowszechniona w Warszawie, ma głosić, że jeden z ministrów w rządzie PiS ma mieć na koncie pokaźną ilość kochanek, zarówno w gronie politycznych przyjaciółek, o których karierę tak dba, jak i w otoczeniu mniej widocznym na zewnątrz. O jego ekscesach jest dość głośno wśród propagandzistów władzy a przygody owe, a właściwie filmy, mają być powodem rychłego odwołania człowieka.
Jeśli wierzyć plotkom, czego czynić wcale nie zamierzamy, to przynajmniej jednak z kochanek była na tyle rozżalona brakiem bliższego zainteresowania ze strony ministra, że zamierzała sprawę szeroko ujawnić i tylko groźba pozbawienia jej stanowiska oraz konsekwencje procentowe powstrzymały ją przed takim działaniem.
Te wszystkie złośliwe plotki z całą pewnością nieprawdziwe. Każdy z ministrów jest czysty jak łza i jako wierny mąż i katolik na pewno nie ogląda się nawet za dziewczynami w ministerstwie. Cnotliwy mąż i ojciec, deklarujący się jako przestrzegający wiary praojców i ostentacyjnie atakują każde odstępstwo, nie mógłby przecież chodzić do łóżka z jakimiś obcymi, nieślubnymi paniami, nawet młodymi i powabnymi. Co to, to nie.
Tak więc to wszystko to są plotki. I nie wolno im wierzyć.