Afera e-mailowa, która skompromitowała establishment PiS, uderza bezpośrednio w Kaczyńskiego, Morawieckiego, Dworczyka, Przyłębską i cały ten układ. Słynny bajarz, premier, udaje że jej nie ma a stado pożytecznych idiotów dzieli się rewelacjami, że za aferą e-mailową rzekomo mieli stać Rosjanie.

PiS broni się nieśmiało, bez przekonania. I trudno się dziwić, bo oni muszą wiedzieć jaka jest prawda. Afera e-mailowa jest bowiem wynikiem wewnętrznej wojny w świecie PiS, wojny na śmierć i życie. E-maile miały być narzędziem do usunięcia wewnętrznej konkurencji, ale sprawa wymknęła się chyba spod kontroli.

Reklamy

Agenci ABW mieli napisać w raporcie, że za ujawnieniem e-maili Dworczyka stoi jedna z kobiet, zawiedzionych zachowaniem ministra, która miała dostęp do jego skrzynki. Dopiero później próbowano uruchomić narrację o Rosji a w akcję promowania tej wersji wplątano nawet dziennikarzy opozycji. Pomocą miały tu służyć nieocenione amatorskie służby specjalnej troski.

To oczywiście tylko hipoteza. Prawodpobnie jest jednak dużo bliższa prawdzie niż te śmieszne opowieści snute przez ekipę z Nowogrodzkiej. Po ludzku nawet można ich zrozumieć, ciężko przyjąć, że aż tyle się zawaliło przez pożądanie … nie tylko pieniędzy.

Poprzedni artykułNiebezpieczne słowa prezydenta Duda o Joe Bidenie w Nowym Jorku. To realizacja rosyjskiej agendy?
Następny artykułSzef PiS w Olsztynie wrócił na stanowisko szefa lokalnego OHP. Nie przeszkodziło, że był oskarżony przez poprzednie kierownictwo o kradzież