Możemy być spokojni. Sam Jacek Sasin zapewnił nas, że jesteśmy „energetycznie bezpieczni” i żaden kryzys nam nie grozi. Co więcej, Polska „nie tylko sama jest bezpieczna, ale bezpieczeństwem energetycznym może się też dzielić z innymi”.
– Wystarczy spojrzeć na dane dotyczące importu gazu. Jeszcze w 2016 r. z importu z kierunku wschodniego pochodziło prawie 90 proc. tego paliwa. Dziś jesteśmy w zupełnie innej sytuacji. Dzięki konsekwentnym działaniom rządu ze Wschodu pochodzi dziś ok. 60 proc. gazu – przekonywał Sasin.
Wszystko pięknie, tylko rzeczywistość psują… pieniądze. Miesięczny rachunek za prąd już wkrótce może wzrosnąć ze 122 zł do 137. A to jeszcze nie koniec!
– Państwowi sprzedawcy energii mogą wystąpić do URE z wnioskami o wzrost taryf na samą energię elektryczną na poziomie ok. 25-35 procent i będą mogli liczyć na zaakceptowanie podwyżek rzędy 20-23 proc., z obecnych 30 gr do 36-37 gr/kWh netto, a więc 44-46 gr/kWh brutto – wskazuje portal WysokieNapięcie.pl.
Może i jesteśmy bezpieczni, ale na pewno za energię będziemy płacili krocie!