Przymusowe obozy pracy Ziobry? Jak Ministerstwo Sprawiedliwości lekceważy Konwencję Genewską

Prawda o Polsce PiS.

28 czerwca 1930 r. przyjęta została Konwencja Genewska dotycząca Pracy Przymusowej lub Obowiązkowej. Była to odpowiedź na proceder uprawiany w koloniach europejskich. Konwencja ta apelowała o ukrócenie tego procederu, określała status pracownika przymusowego i nakazywała mu wypłacać wynagrodzenia.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Polska przyjęła ową konwencję dopiero 23 czerwca 1958 r. po śmierci Stalina bo obozy pracy za Stalina to nie były jednostkowe przypadki. Pracy obowiązkowej już potem niby nie było ale w dowodach osobistych było miejsce na informację o zatrudnieniu dla dzielnicowego, który powinien wiedzieć kto jest pracowitym obywatelem a kto nie. Dlaczego nie wiem kto pamięta ten wie.

No i tak sobie tkwiliśmy w tym naszym słodkim PRL aż niby padł i obraliśmy kierunek zachodni. By do zachodu wejść musieliśmy dostosować nasze prawo do zachodniego. Jednym z kluczowych elementów było przyjęcie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka z 1953 r. Przyjęliśmy ją 19 stycznia 1993 r.

W art. 4 tejże Konwencji znowu napotykamy się z zakazem pracy przymusowej i 2 kwietnia 1997 r. wpisujemy go do naszej Konstytucji. Nie ma już mowy o pracy przymusowej albowiem zakaz jej stosowania jest naszym prawem obywatelskim.

Ale tutaj się sprawa komplikuje zarówno Europejska Konwencja Praw Człowieka i Konstytucja ma kilka odstępstw od zakazu przymusu pracy, pokrótce praca żołnierzy czy lekarzy na czas wojny i sedno problemu praca więźniów.

Otóż z tą pracą więźniów to jest tak, że niby nie wolno, ale jednak nie do końca albowiem istnieje dość duży dylemat społeczny dlaczego to niby społeczeństwo ma utrzymywać więźniów i tutaj konstrukcja się rozjeżdża.

Sama idea obozów pracy polegała na tym żeby zamykać w nich czynnik wywrotowy, kryminalny, włóczęgów i często polityczny. To jeszcze nie problem ale naziści kryminalizowali każdego żeby obozy pracy im hulały.

Stąd pomysł w Konwencji Genewskiej z 1930 r. by jednak pracę przymusową więźniów uczynić płatną. Były też głosy, że przecież więzień jak wyjdzie z więzienia musi mieć jakiś start albo płacić alimenty więc powinien mieć płacone.

Trochę marudzę wiec przejdźmy do czasów współczesnych. Koło 2005 r. Unia Europejska w wyniku zmniejszania się populacji zaczęła stosować słynną politykę muliti-kulti przyjmując emigrację zarobkową z krajów biedniejszych.

W zasadniczej części plan się powiódł przyjmując emigrację z biedniejszych rejonów Europy, ale też częściowo się nie powiódł, dlatego że w stosunku do części emigrantów zaczęto stosować ów ten stary przymus pracy z którym niby sobie Europa poradziła.

Problem był na tyle istotny że 11 czerwca 2014 r. przyjęto protokół dodatkowy do Konwencji Genewskiej z 1930 r. nazwijmy go Nowelizacją Konwencji Genewskiej nakazujący wprowadzenie do systemów karnych poszczególnych państw nakazu ścigania osób dopuszczających się przestępstwa stosowania przymusu pracy.

Jak pamiętamy ten czas był to wybuch słynnej afery taśmowej i Platforma Obywatelska była już ostro w odwrocie i pewne rzeczy jej umykały jak na przykład ratyfikacja owej Nowelizacji Konwencji Genewskiej, a na jesieni 2015 r. do władzy dochodzi PiS, a Ministrem Sprawiedliwości zostaje Zbigniew Ziobro a jego wiceministrem Patryk Jaki. Zbigniew Ziobro zajął się reformą wymiaru sprawiedliwości, a Patryk Jaki ogłosił swój sztandarowy program „Praca Dla Więźniów”.

Pomysł genialny, pracujący więźniowie, perpetuum mobile, nic tylko skazywać i gonić do roboty.

Ba, zgodnie z art. 123a Kodeksu Karnego Wykonawczego na rzecz samorządu i Spółek Skarbu Państwa taki skazany 90 godzin miesięcznie musi pracować nieodpłatnie, a potem niby odpłatnie chyba że wyrazi zgodę na pracę nieodpłatną. Jak wymusić taką, zgodę to już służby więziennie dobrze wiedzą.

Panowie jednak zapomnieli, że prezydent Bronisław Komorowski zostawił im niespodziankę z 2014 r. pod postacią bezwzględnego zakazu pracy przymusowej i nakazu ścigania tego procederu uregulowanego w Nowelizacji do Konwencji Genewskiej. Zresztą może i wiedzieli, ale nic nie powiedzieli.

Problem dopiero nabrzmiał około 2016 r. kiedy to prasa zaczęła się rozpisywać o pracy przymusowej emigrantów z Korei Północnej pracujących w stoczniach i na budowach.

Środowiska międzynarodowe zaczęły się rozpisywać jak to możliwe, że w Polsce istnieje przymus pracy skoro Polska w 2014 r. zobowiązała się do ścigania tego procederu. Awantura międzynarodowa. Fakt faktem można ścigać tylko to co jest w kodeksie karnym, a akurat karania pracy przymusowej nie było to nie było co ścigać.

Oto co uradzono:

1 czerwca 2017 r. wprowadzono kodeksu karnego art. 189a kryminalizującego handel ludźmi, bo pod to akurat ta afera koreańska się mieściła, a 24 lipca 2017 r. ogłoszono w dzienniku ustaw ową Nowelizację do Konwencji Genewskiej z 2014 r. Musiało wystarczyć bo jak by wprowadzono ściganie przymusu pracy to by się niezły burdel w więzieniach zrobił.

I tak to trwa do dziś.

Robert Grzyb,

Autor jest szefem fundacji Ius Probitatis. fundacja@ius-probitatis.org