Cenzura w Dzienniku Bałtyckim. Odmówiono publikacji wywiadu z marszałkiem

Witaj cenzuro. PiS się nawet z tym nie kryje.

Daniel Obajtek zapewniał, że PKN Orlen jako właściciel spółki będzie przestrzegał zasad wynikających z prawa prasowego i nie zamierza ingerować w treści dziennikarskie publikowane w tytułach wydawanych przez Polska Press. Dzisiaj już widać, że poszczególne gazety zmieniły linię redakcyjną na partyjną. Najnowszy przykład pochodzi z Pomorza.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Dziennik Bałtycki, będący własnością Orlenu, odmówił płatnego wydrukowania wywiadu z marszałkiem Strukiem. Pod decyzją odmowną podpisał się pisowski nominat, Artur Kiełbasiński. Cenzura prewencyjna jest w Polsce zakazana a Kiełbasiński błędnie powołał się na zapisy prawa prasowego i będzie miał w przyszłości kłopoty a być może także proces za współudział w budowaniu państwa totalitarnego i wprowadzaniu cenzury.

To jednak dopiero przed nami. Dzisiaj wiadomo już po co PiS przejął gazety lokalne – działanie Dziennika Bałtyckiego pokazuje czarno na białym że chodzi o cenzurę polityczną. Poglądy inne niż pisowskie nie są i nie będą prezentowane społeczeństwu.

Cenzura to najbardziej obrzydliwa forma represji wobec wolnego społeczeństwa. Kiełbasiński splamił swoje nazwisko na zawsze. Czy było warto?