Piotr Konieczny, właściciel portalu niebezpiecznik.pl przedstawia się jako najlepszy polski specjalista od cyberbezpieczeństwa. Człowiek, który pomaga zarówno firmom, jak i osobom prywatnym w zabezpieczeniu ich danych. Uczy, jak obronić się przed atakiem hakerskim.

Reklamy

Chwaląc się dyplomem zagranicznego uniwersytetu Konieczny, pomija bardzo istotny fakt dla oceny jego zawodowych kompetencji, czyli współpracy z polskimi służbami – Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencją Wywiadu – ustalił portal sluzbyspecjalne.com.

Musi to dziwić i niepokoić. W końcu powszechną praktyką jest, że zlecenia dla instytucji państwowych eksperci od bezpieczeństwa przedstawiają jako swój atut, a nie starannie je ukrywają.

Tymczasem udało nam się potwierdzić informacje, iż w 2005 r. Konieczny został Osobowym Źródłem Informacji dla Agencji Wywiadu. A od 2010 r. współpracował z kilkoma delegaturami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Uzyskaliśmy wreszcie informacje, że za swoje usługi dla polskich służb Konieczny nie pobierał wynagrodzenia finansowego. Powstaje zatem zasadne pytanie, co otrzymywał w zamian?

Gdy publikowałem ten informacje po raz pierwszy 19 listopada 2020 r. nie mieliśmy stanowiska Piotra Koniecznego. Przesłał on takowe stanowisko dopiero w formie sprostowania rzekomo nieprawdziwych informacji.

Proces o sprostowanie jednak prawomocnie przegrał. We wniosku o sprostowanie potwierdził jednak parę ciekawy rzeczy, w tym pracę na rzecz polskich służb.

„Piotr Konieczny wykonuje swoje usługi jedynie pod szyldem Niebezpiecznika i za pracę wykonywana na rzecz klientów, w tym służb specjalnych, pobiera wynagrodzenie, co jest udokumentowane dziesiątkami faktur wystawionych przez te lata na rzecz takich podmiotów” – napisał Konieczny.

Co prawda w kolejnej wypowiedzi zaprzeczył współpracy z Agencją Wywiadu, zastrzegając jednak, że „pozostaje mieć nadzieję, że f-sze AW z usług Niebezpiecznika korzystali pod szyldem np. Jednostek Wojskowych.” (pisownia oryginału).

Śpieszę poinformować więc p. Koniecznego, że tak właśnie robi Agencja Wywiadu, posługuje się w funkcjonowaniu szyldem jednostek wojskowych.

Przyjrzyjmy się sposobowi działania portalu niebezpiecznik.pl. Polega on na nakręcaniu strachu u starannie wyselekcjonowanego odbiorcy. Jego czytelnikami są firmowe działy księgowości i sekretariaty.

Wykorzystywany jest przy tym prosty mechanizm psychologiczny – stworzenie poczucia zagrożenia u ludzi, którzy nie posiadają wiedzy o technologii, a jedynie przeszkolenie do obsługi oprogramowania lub sprzętu. Co najistotniejsze: ci z pozoru szeregowi pracownicy mają bezpośredni dostęp do osób podejmujących decyzje finansowe w przedsiębiorstwie.

Publikowane przez portal informacje pochodzą z donosów. Merytorycznie nie wnoszą nic, oprócz zamieszania i promowania się, a przy okazji straszenia ludzi. Dlatego ich merytoryczna ocena także nie ma sensu. Paradoksalnie trudno wyłapać u nich słabe punkty, bo po prostu nie mają mocnych.

Dla dużych korporacji takich jak Microsoft, IBM – portal niebezpiecznik.pl jest niewidoczny, Można go porównać do pływających między rekinami małych rybek z gatunku amphiprion (znanych w Polsce pod nazwą błazenek, a spopularyzowanych przez animowany film pt.: „Gdzie jest Nemo?”). Jednak kiedy pojawi się jakaś afera spowodowana błędem lub usterką u tychże, to niebezpiecznik.pl wchodzi w rolę sygnalisty. Portal po prostu „żywi się” awariami.

Takie sytuacje są wykorzystywane, aby wypromować liczne specyficzne szkolenia dla sekretarek i księgowych. Mają one wzmocnić bezpieczeństwo firmy, bo przecież „najsłabszym ogniwem w obszarze bezpieczeństwa jest człowiek”. W cyberbezpieczeństwie jest to równie odkrywcza teza, jak przysłowiowe ujawnienie konstrukcji cepa.

W dziedzinie, którą zajmuje się Konieczny, jednym z największych zagrożeń są techniczne możliwości służb specjalnych. Te zaś nie są zainteresowane, aby Polacy mogli się bronić przed inwigilacją, wykorzystującą używane przez nich programy i sprzęt elektroniczny. Pytanie czy pozwalałby swojemu współpracownikowi prowadzić działalność zagrażającą ich dostępowi do danych?

Warto też zastanowić się, skąd pochodzą informacje o wyciekach danych publikowanych przez niebezpiecznik.pl, czy też skutecznych atakach hakerskich?

Symbiozę interesów p. Koniecznego i służb było najlepiej widać w ostatnim czasie, gdy portal niebezpiecznik.pl bronił publicznie ministra Zbigniewa Ziobrę i tłumaczył go, gdy przyznał, że prokuratura i służby odczytują darmowe szyfrowane komunikatory.

Kibicował też powstaniu nowej służby specjalnej, cyber-służby, która ma zajmować się inwigilacją Polaków.

Nieźle jak na osobę, która przedstawia się, że jest dziennikarzem.

Jan Piński

Poprzedni artykułMorawiecki niechcący zdradził: ustawę o zabraniu Westerplatte miastu zrobiono aby używać tego miejsca do polityki!
Następny artykułDziś Nowogrodzka, kiedyś Moskwa. Oto teczka kierującego tygodnikiem „Do Rzeczy” [AKTA]