Na konferencji prasowej w Brukseli na zakończeniu szczytu Rady Europejskiej premier Morawiecki wystąpił z aroganckim przesłaniem. Wbrew faktom przekonywał, że w Polsce nie ma problemów z praworządnością i niezależnością sądów.
– Polska nie ma oczywiście żadnych problemów z praworządnością – przekonywał Morawiecki. – Natomiast niektóre państwa w niewłaściwy sposób rozumieją nasze reformy – dodał.
Szef rządu mówił także o tym, że Polska nie może się godzić na poważanie statusu jednych sędziów przez drugich.
– Żadne poważne państwo nie może sobie na to pozwolić i powiedziałem to bardzo jednoznacznie. Takie działanie jest niedopuszczalne, ponieważ ono może prowadzić do chaosu w całym systemie społecznym. Nagle by się okazało, że miliony rozstrzygnięć sądowych byłyby uznane za nieważne, a to prowadziłoby do anarchii. Na to na pewno nie pozwolimy – przekonywał.
Premier najwyraźniej tylko zapomniał, że tę całą awanturę, która faktycznie prowadzi do anarchii rozpętał nie Parlament Europejski, tylko właśnie PiS.