Duża ilość materiałów pozytywnych lub neutralnych dla rządu, przecieki wygodne dla Kaczyńskiego, krytyka opozycji. Wirtualna Polska, po słynnej aferze Krzysztofa Suwarta zdaje się nadal współpracować z PiS. Mamy prawo pytać o niezależność mediów w Polsce.
Jeśli rzeczywiście istnieje jakiś link pomiędzy władzą a Wirtualną Polską to warto sobie zadać pytanie jak dzisiaj wyglądają szanse na niezależne i uczciwe wybory. Po spacyfikowaniu Solorza, który – jak można się domyślać – w zamian za spokój w prowadzeniu interesów zmienił linię Polsatu, w naszym kraju nie ma już dużych wolnych mediów poza TVN i Gazetą Wyborczą.
Pieniądze skutecznie uciszają sumienia i zatykają usta. Wydawcy i właściciele cieszą się wysokimi przychodami a Kaczyński demoluje Polskę i niszczy gospodarkę jak chce. W ostatecznym rozrachunku na serwilizmie mediów wobec władzy przegrywamy wszyscy.
Kaczyńskiemu udało się także zniszczyć niezależność Polska Press. W tej chwili są to gazety i portale kontrolowane przez Obajtka i nie ma co liczyć na ich obiektywizm. Tutaj wielkie wyzwanie po stronie opozycji: trzeba dotrzeć z informacją na wieś, do małych miast. Tam, gdzie nadal ogląda się TVP czy słucha państwowych rozgłośni, gdzie czyta się propagandowe pisemka władzy.
Oni nie wiedzą o tym co się naprawdę dzieje w kraju. I wszystkie partyjne struktury oraz organizacje niezależne powinny działać na rzecz edukacji obywatelskiej. Każdy z nas może coś zrobić. Nawet kartka na klatce bloku czy na tablicy ogłoszeniowej na wsi pomoże dotrzeć z wiedzą, która jest przed Polakami ukrywana w mediach kontrolowanych przez PiS.
Nie wolno dać uciszyć mediów. Nie wolno się zniewolić.