Taką zdumiewającą tezę stawia Dominika Wielowiejska na łamach „Gazet Wyborczej”. Czy to znaczy, że ktoś w PiS może chcieć przechwytywać wiadomości Morawieckiego?! Postawmy takie pytanie!

– Morawiecki i Dworczyk używali skrzynek prywatnych, nie rządowych, aby konkurencyjna frakcja nie kontrolowała przepływu informacji między ludźmi premiera – pisze Wielowiejska.

Reklamy

Publicystka przypomina, że afera związana z wyciekiem rządowej korespondencji trwa od czerwca. Urzędnicy wymieniali się emailami z niezabezpieczonych prywatnych skrzynek mailowych. Zostały one opublikowane przez serwis Poufnarozmowa.com

Jednocześnie nikt z otoczenia Morawieckiego nie zakwestionował ich prawdziwości. Mimo że marszałek Terlecki (także z PiS) wzywał, by wyjaśnić to opinii publicznej.

– W mailach Morawieckiego szokuje to, ile energii PiS marnuje na sprawy nieistotne – podsumowuje aferę dziennikarka „GW”.

Poprzedni artykułPiS spada w sondażach. To już stała tendencja?
Następny artykułKuczyński ostro: PiS ma na swoim koncie więcej trupów niż cała PRL