Taką zdumiewającą tezę stawia Dominika Wielowiejska na łamach „Gazet Wyborczej”. Czy to znaczy, że ktoś w PiS może chcieć przechwytywać wiadomości Morawieckiego?! Postawmy takie pytanie!
– Morawiecki i Dworczyk używali skrzynek prywatnych, nie rządowych, aby konkurencyjna frakcja nie kontrolowała przepływu informacji między ludźmi premiera – pisze Wielowiejska.
Reklamy
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Publicystka przypomina, że afera związana z wyciekiem rządowej korespondencji trwa od czerwca. Urzędnicy wymieniali się emailami z niezabezpieczonych prywatnych skrzynek mailowych. Zostały one opublikowane przez serwis Poufnarozmowa.com
Jednocześnie nikt z otoczenia Morawieckiego nie zakwestionował ich prawdziwości. Mimo że marszałek Terlecki (także z PiS) wzywał, by wyjaśnić to opinii publicznej.
– W mailach Morawieckiego szokuje to, ile energii PiS marnuje na sprawy nieistotne – podsumowuje aferę dziennikarka „GW”.