Inflacja w Polsce szaleje, sięgając już w październiku 6,8 proc. Nawet politycy Prawa i Sprawiedliwości mówią, że sięgnie 10 proc., i to już na początku 2022 r.
Tymczasem NBP i jego prezes Adam Glapiński przez długi czas nic w tej sprawie nie robili, zapewniając że wszystko jest całkowicie pod kontrolą. I nie podnosił stóp procentowych. Po czym je nagle podniósł, tłumacząc dziesiątkom tysięcy Polaków, że „każdy mógł przewidzieć, że przy wysokiej inflacji będą wyższe stopy”.
– Złe decyzje, spóźnione. Miesiącami utrzymywał, że wszystko jest pod kontrolą. Moim zdaniem oderwał się od rzeczywistości. Mówiąc wprost, „Glapa” nam troszkę odleciał – opowiadał portalowi Onet jeden ze współpracowników Morawieckiego.
– Glapiński chyba zaczął panikować. Jeśli zacznie się szukanie kozła ofiarnego, który beknie za tę lawinę podwyżek w sklepach, to on może być pierwszy na liście. Ktoś mu zaraz wypomni, że zarabia milion złotych rocznie, a popełnia takie błędy – mówi dziennikarzom inny polityk PiS.
Źródło: NaTemat