Powszechnie krytykowana jest działalność Adama Glapińskiego jako szefa Narodowego Banku Polskiego. Dość powiedzieć, że Glapiński długo upierał się, by nie dostrzec szalejącej w Polsce inflacji. Kierowany przez niego NBP podjął jakieś działania dopiero, gdy inflacja sięgnęła 7 proc., najwyższego poziomu po 1989 r.

Glapiński nie ma sobie jednak nic do zarzucenia i przekonuje, że… zapobiegł 20-proc. bezrobociu w Polsce.

Reklamy

– NBP zapobiegł razem z rządem, żebyśmy nie mieli 20-proc. bezrobocia, ale ceną za to jest inflacja – przekonuje Glapiński.

– Ale ci, co krytykują inflację, co mówią o tym, żeby szybciej, mocniej należałoby z nią walczyć, muszą wziąć pod uwagę, że ceną za to byłby wysoki wzrost bezrobocia, masowe upadki firm. To byłaby cena zapłaty – dodał szef NBP.

Ciekawe tylko co ma do powiedzenia na temat coraz mniej zasobnych portfeli Polaków. Zwłaszcza zaś tym spośród nas, których miejsca pracy są zagrożone przez inflację właśnie?

Poprzedni artykułSzaleństwo władzy. W Święto Niepodległości Kaczyński opowiadał o… agentach
Następny artykuł„Polska jest gotowa”. Dziwaczne przemówienie Andrzeja Dudy