Nie ma to jak używać patriotycznych emocji tylko po to, by przykryć własną nieudolność. Taką taktykę stara się stosować Zbigniew Ziobro.

Minister sprawiedliwości od lat wszelką krytykę jego działań i naruszenia praworządności przez podległych mu urzędników kwituje opowieściami o „zagrożonej polskiej niepodległości”. Zagrożonej raz przez Niemców, innym razem przez brukselskich biurokratów, albo obydwie te złe moce na raz.

Reklamy

– Nasi partnerzy z UE już nawet nie udają, że słuchają merytorycznych argumentów. Chodzi o zmianę władzy w Polsce – grzmi Ziobro na łamach tygodnika „Sieci”.

– Grozi nam status protektoratu, czyli państwa, które formalnie ma swoje władze i organy administracji, ale w istotnych sprawach jest uzależnione od mocniejszego sąsiada. Taką rolę pisze dla nas UE z dominującym udziałem polityków niemieckich – dodaje Ziobro.

– Demokratyczne wybory Polaków nie podobają się Brukseli i Berlinowi. Temu służą naciski, groźby i szantaż ekonomiczny – ocenił minister sprawiedliwości.

I jak można z PiS rozmawiać, skoro w ich przekonaniu warunkiem niepodległości Polski, jest to, że to oni sprawują władzę?!

Poprzedni artykułOwsiak o kryzysie na granicy z Białorusią: Polska dyplomacja przepada
Następny artykułPo co im taka wiedza?! Urzędnicy mogą dowiedzieć się o stosowanej antykoncepcji!!!