Bajki PiS. Za inflację mają odpowiadać „zagraniczne źródła”

Czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości próbują uciec od politycznej odpowiedzialności za rozkręcenie gigantycznej inflacji w Polsce. Przypomnijmy, że tylko w listopadzie wynosiła ona 7,7 proc.!

Taka sytuacja, którą wszyscy odczuwamy w portfelach spowodowała gwałtowny spadek popularności partii Jarosława Kaczyńskiego. Nic więc dziwnego, że jej politycy starają się zrzucić z siebie odpowiedzialność za spadek wartości złotówki. Robią to w najprostszy sposób: winą w całości obarczają „zagraniczne źródła”.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Nasza Tarcza Antyinflacyjna ma chronić Polaków przed inflacją, która ma wiele przyczyn, a jej źródła znajdują się przede wszystkim za granicą – napisał w czwartek wieczorem na Facebooku premier Mateusz Morawiecki.

Ubolewam, że @EUinPL (biuro UE w Polsce – przyp. red.) nie wie, że 70% energii w PL wytwarza się z węgla. A ceny certyfikatów wzrosły rok do roku o ponad 170%! (z 29€ do 80€ dziś). I obecnie stanowią ok. 1/2 kosztów energii w PL. I to jest główna przyczyna wzrostu cen energii w PL, a nie wzrost cen cen surowca – dodał z kolei Jacek Sasin.

Ciekawe, że obydwu panom nie przyjdzie do głowy, że inflacja w Polsce to efekt nieumiarkowanego drukowania pustego pieniądza, którym rząd płaci za wszelkie utopijne projekty. Takie choćby jak Centralny Port Komunikacyjny czy niesławny projekt „polskiego samochodu elektrycznego”.