Ma bardzo dużo pieniędzy, ale chce więcej. Ma najwyższe stanowisko w karierze, ale nie chce go oddać. Adam Glapiński walczy na wiele sposobów o zachowanie fuchy w NBP. A to atakuje na Twitterze, a to sugeruje, że ktoś chce się go pozbyć, a to kolęduje na Nowogrodzką i rozmawia z Kaczyńskim, a to nagradza dziennikarzy … TVP.

Sytuacja Glapińskiego jest jednak bardzo trudna. Odpowiada m.in. za inflację, która topi notowania PiS szybciej niż słońce zimowe lody na wiosnę. Wiele osób uważa też, że ośmieszył też NBP nieprofesjonalną komunikacją i brakiem dystansu do politycznych ataków ze strony własnego stronnictwa politycznego. Glapiński ma też na koncie słynny tercet z szefem KNF i Morawieckim, jest postrzegany w PiS źle.

Reklamy

Jego koledzy nie mogą mu darować dwóch blondynek z zarobkami po 60 tysięcy złotych oraz wielu innych, mniejszych wpadek. Sytuacja z NBP jest zabawna a będzie jeszcze bardziej śmiesznie już niedługo. Plany, które Glapiński snuje w swoim gabinecie są jednak znane i na Nowogrodzkiej i na Alejach Ujazdowskich w Warszawie. Co z tego wyniknie?

Kolejna wojna w PiS.

A dlaczego Glapińskiemu tak zależy? Blichtr i blask złota bardzo mu się podobają, podobnie jak limuzyna i kierowca.

Poprzedni artykułZiobro na wojnie z Unią Europejską przegra wszystko
Następny artykułKto za Mejzę? Trwa polowanie na posłów opozycji