Kaczyński utracił kontakt z rzeczywistością. Pokazał, że poza skrajnym marginesem, nie ma już w Europie sojuszników

Wytrawni polscy politycy nie pozostawiają suchej nitki na zorganizowanym przez PiS w Warszawie zjeździe europejskiej skrajnej prawicy. Chociaż propaganda rządowa przekonuje, że był to wielki sukces, to jednak eksperci nie mają najmniejszych złudzeń.

– PiS ustawiło się na całkowitym marginesie polityki europejskiej – mówi Leszek Miller. – Marine Le Pen, liderka francuskiego Zjednoczenia Narodowego była w Warszawie przyjmowana po królewsku – dodaje były premier w rozmowie z portale naTemat.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Zamiast szukać sojuszników w centrum czy na centroprawicy, to przykleja się do europejskiej prawicowej ekstremy, i wiąże się z partiami radykalnymi – zauważa z kolei były szef MSZ, Dariusz Rosati. – Ten cały cyrk warszawski, który miał pokazać, że powstaje jakaś międzynarodowa siła, że Kaczyński ma jakąś szerszą bazę polityczną w Europie, to jest po prostu fikcja. Nic takiego nie ma. Pojawiły się tylko 2-3 partie o większym znaczeniu, ale one w ogóle nie mają szansy dojść do władzy. Tymczasem pani Le Pen traktowana była jak głowa państwa – dodaje.

– PiS ustawił się na marginesie europejskiej sceny politycznej. Zamiast szukać sojuszników w centrum czy na centroprawicy, to przykleja się do europejskiej prawicowej ekstremy i wiąże się z partiami radykalnymi. Bo to nie są w ogóle partie konserwatywne, to nacjonaliści i populiści – zauważa słusznie Rosati.