Propagandzista Glapiński. Chwali rząd, wini Rosją i UE

Doprawdy, gdy prof. Adam Glapiński przestanie być (wreszcie!) szefem NBP, to powinien mieć etat w telewizji Jacka Kurskiego. Nikt tak jak on nie potrafi z kamienną twarzą zapewniać, że Polska pod rządami PiS przeżywa „cud gospodarczy”.

I nie przeszkadza mu w tym inflacja, zbliżająca się już do progu 8 proc. Ba, nie jest nawet przerażony wizją tego, że na początku 2022 r. będziemy mieli już inflację 10 proc. Przy czym są to ostrożne i w istocie optymistyczne założenia. Może zaś być znacznie gorzej.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Za inflację odpowiadają rosnące ceny paliw, Rosja szantażująca nas cenami gazu oraz UE – poprzez politykę energetyczną. A w innych krajach inflacja też szaleje i nikt nie wini szefów banków centralnych – przekonuje wbrew faktom Glapiński.

– W Polsce koniunktura jest bardzo dobra, podkreślam to z premedytacją. Sytuacja gospodarcza Polski jest bardzo dobra. W trzecim kwartale PKB wzrósł o 5,3 proc. W czwartym oczekujemy że dynamika będzie jeszcze wyższa. Nie tylko odrobiliśmy straty z pandemii (niższe niż w innych krajach), ale rośniemy – zapewnia szef NBP z PiS.

Prawda, by ma kwalifikacje, by w TVP opowiadać o wiekopomnych sukcesach rządu Morawieckiego?