Nieprawdopodobny atak środowisk PiS na Wirtualną Polskę. Służby chronią Mejzę?

W jednej z orlenowskich gazetek ukazał się kuriozalny artykuł Wojciecha Wybranowskiego na temat… majątku właścicieli Wirtualnej Polski. Nie ma w nim nic sensacyjnego ale szokuje sama forma artykuły oraz jednak atak na ludzi, którzy zarządzają dużymi mediami. W Polsce przeszliśmy do etapu wojny służb.

W Warszawie mówi się, że artykuł Wybranowskiego to zemsta służb specjalnych za atak na Mejzę. Inna wersja głosi, że sam Mejza miał zlecić za pośrednictwem jednego z byłych członków PiS zajmującego się przekazami medialnymi ów tekst i zapłacił za niego. Niezależnie od tego, jaka wersja jest prawdziwa, nie można pozwolić na takie działania. Media muszą kontrolować władzę i będą to robić nadal. A my musimy je chronić przed podobnymi atakami.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Wybranowski nie ujawnia w swoim tekście nic sensacyjnego, ale sam dostęp do materiałów związanych ze składnikami majątku musi szokować. Nie są to informacje dostępne powszechnie i można zastanawiać się nad źródłem materiałów. Wiele osób twierdzi, że propagandzista PiS nie zrobił tego z dobrej woli i sympatii do Mejzy a był inspirowany oraz karmiony informacjami.

W wolnej Polsce potrzebna jest więc komisja śledcza, która ustali kulisy jego działania oraz wynagrodzenie. Czy dostał wynagrodzenie a jeśli tak to czy pieniądze dostał legalnie? Czy wręczono mu gotówkę? Czy może premię w redakcji? Kto tak naprawdę dał mu materiały lub pomysł i dostęp do akt? Czy doszło i w jaki sposób do złamania prawa?

Tekst Wybranowskiego jest żenujący, bo nie ma w nim nic, ale może jest po prostu ostrzeżeniem, że walka polityczna będzie bezpardonową a na celowniku władzy są dzisiaj nie tylko dziennikarze ale też właściciele mediów?

Wybranowski i jego ewentualni mocodawcy jednak o czymś zapomnieli: nie ma znaczenia, co napisał. Ważniejsze jest to, czego nie zrobił. A nie napisał i nie napisze o Solorzu, nie będzie kontrolował Obajtka, nie zada trudnych pytań Kaczyńskiego.

To może być kolejny, pachnący brzydko smrodkiem władzy człowieczek, który po prostu zarabia na propagowaniu układu. Postać bez znaczenia, wyrobnik. W przyszłości bez chwały i bez zasług, na marginesie normalnego społeczeństwa, przykład zmarnowanego potencjału i przegranego życia w służbie sił zła.