Mejza – nierób. Przez dwa miesiące jako wiceminister nie zrobił nic

Mateusz Morawiecki wziął do swojego rządu gościa, który przez dwa miesiące przyszedł raz do roboty i przez ten czas nie zrobił absolutnie nic – napisał Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski.

Przypadek Łukasza Mejzy pokazuje skalę upadku Kaczyńskiego. Prezes PiS, próbując utrzymać władzę, oparł ją na człowieku, który miał cynicznie wykorzystywać rodziców nieuleczalnie chorych dzieci, miał też dostarczyć sfałszowane podpisy pod listami poparcia ruchu Roberta Gwiazdowskiego. Teraz okazuje się, że Mejza nic nie w ministerstwie nie robił a jego stanowisko okazało się po prostu fikcją. Pusty gabinet, finansowany z pieniędzy podatników, pusty kalendarz.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Co więc dał Polakom Łukasz Mejza? Poczucie obrzydzenia? Zniechęcenie do polityki? Wielkie rachunki do zapłacenia? Przedłużył polityczne życie Jarosława Kaczyńskiego? Niestety nic nie wniósł, dodał ani nie pomógł. W ani jednej sprawie. Bezużyteczny polityk szkodliwego układu władzy.

Mejza oszukał też Polaków, mówiąc że idzie na urlop i zawiesi swoje działania jako poseł. Nic takiego nie ma miejsca. Wisi na nim większość rządowa. Kłamstwo, kolejne kłamstwo i jeszcze jedno kłamstwo.

Mejza potrafi za to szybko uciekać przed dziennikarzami.

Mejza może jeszcze się chociaż trochę zrehabilitować: niech przeprosi rodziców chorych dzieci i użyje swoich wątpliwych talentów do zatopienia Kaczyńskiego. Wtedy może odrobinę zmaże swoje wielkie winy.