Zapewne w najbliższych dniach będziemy świadkami prób medialnego „przykrycia” skandalu, jakim jest podsłuchiwanie polityków opozycji przez służby podległe PiS. Nie możemy jednak pozwolić sobie na to, by o nim zapomnieć. Sprawa przerasta bowiem wszystkie przekręty Prawa i Sprawiedliwości, których byliśmy świadkami w ciągu ostatnich lat.
– Inwigilacja opozycji przez służby specjalne PiS za pomocą Pegasusa to nie jest polska Watergate. Amerykańska afera podsłuchowa, która pogrzebała polityczną karierę prezydenta Richarda Nixona, w porównaniu ze skandalem w Polsce to był – proszę wybaczyć kolokwializm – pikuś – zauważa dziennikarz „Gazety Wyborczej” Bartosz T. Wieliński.
– Podstawową zasadą demokracji są wolne i uczciwe wybory bez manipulacji i ingerencji z zewnątrz – mówi z kolei John Scott-Railton, badacz z kanadyjskiego ośrodka Citizen Lab, które wykryło ataki. – Od lat śledzimy, jak dyktatorzy i reżimy autorytarne szpiegują opozycję, ale to, co jest najbardziej niepokojące w tej sprawie, to że tego typu operację prowadzono przeciwko kluczowej postaci z partii opozycyjnej w europejskiej demokracji. To sytuacja bez precedensu. Jak dotąd przypadki, które wykryliśmy w Polsce, porażają pod względem intensywności ataków – dodaje w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Kanadyjczycy wykryli, że telefon senatora Krzysztofa Brejzy został w 2019 r. zhakowany 33 razy. Podsłuchiwano także mecenasa Romana Giertycha i prokurator Ewę Wrzosek.
Źródło: Gazeta Wyborcza