Mimo świąt nie cichnie afera związana z ujawnieniem informacji o podsłuchiwaniu senatora Krzysztofa Brejzy. I bardzo dobrze! Ten skandal nie może zostać zapomniany! W ten sposób PiS nie tylko całkowicie podważył reguły demokratycznej gry w Polsce. Przede wszystkim jednak sam się z niej wykluczył.
– Nie mam najmniejszych wątpliwości, że ten zakres jest szerszy. Nie po to kupowali Pegasusa za trzydzieści parę milionów złotych, żeby śledzić jedną czy dwie osoby – mówił o zakresie podsłuchów poseł Bartosz Arłukowicz z Platformy Obywatelskiej.
– Musimy sprawdzić, co działo się w Polsce w ostatnich latach z dziennikarzami, sędziami, z niewygodnymi prokuratorami – dodał Arłukowicz.
– Jesteśmy prawdopodobnie jedynym państwem w Europie Zachodniej, w cywilizacji Unii Europejskiej, w którym rząd wprost podsłuchuje polityków opozycji w czasie kampanii wyborczej, w tym szefa kampanii, co w mojej ocenie podważa wiarygodność wyniku wyborczego – dodał polityk PO.
Jak pisaliśmy, agencja Associated Press poinformowała, że telefony komórkowe Krzysztofa Brejzy, szefa sztabu wyborczego PO podczas wyborów parlamentarnych w 2019 r. były atakowane 33 razy za pomocą systemu Pegasus. Za pomocą tego oprogramowania zaatakowano także telefony mecenasa Romana Giertycha i prokurator Ewy Wrzosek.