Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku będziemy mieli do czynienia z przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi. I to nie dlatego że PiS doprowadził do kryzysu, jakiego nie było w Polsce od 1989 r. Z punktu widzenia partyjnej logiki nie mniej ważne jest to, że partia Kaczyńskiego nie ma już większości w Sejmie.

To dlatego Jarosław Kaczyński ma myśleć o wcześniejszych wyborach. Miałby one mieć miejsce w czerwcu przyszłego roku.

Reklamy

– Koledzy od Ziobry obawiają się, że nie będzie dla nich miejsc na listach. Kiedy doszło do nich, że ludzie PiS rezerwują billboardy na maj, zaczęli się martwić, z jakiej listy startować – mówiła na antenie Radia Zet jedna z posłanek PiS.

– To sprawdzony sposób na wymuszanie dyscypliny w partii, ale też sygnał dla Zbigniewa Ziobro, by przestał atakować rząd – zauważa Radio Zet.

Zdaniem dziennikarzy Kaczyński chciałby jeszcze tylko doprowadzić do wyboru Adama Glapińskiego na drugą kadencję jako prezesa Narodowego Banku Polskiego.

Poprzedni artykułPoleci głowa Kurskiego? Nawet w PiS mają go już dość
Następny artykułKierownictwo PiS doskonale wiedziało o używaniu Pegasusa?