Anna Maria Żukowska, czyli maskotka Czarzastego [Felieton]

Symbol degrengolady klasy politycznej

Znany bloger Tomasz Wiejski napisał felieton o nowej “gwieździe” Nowej Lewicy, sympatii jej szefa Włodzimierza Czarzastego, promowanej w mediach PiS.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


“Moim podstawowym kryterium oceny działalności polityka są owoce, które rodzi jego działalność. Dzisiaj skupię się na owocach Anny Marii Żukowskiej z Nowej Lewicy. A te są, w zależności od sytuacji, albo zgniłe, albo niedojrzałe, albo zwyczajnie niezjadliwe.

W pewnej wymianie zdań na Twitterze Anna Maria napisała do mnie “nie mam smaka na rozmowę z tobą”, gdy zachęcałem ją do dyskusji i wymiany argumentów. Przywykłem już do tego, że politycy unikają merytorycznych dyskusji (żurnaliści również), a te, w których uczestniczą, to bicie przysłowiowej piany. Niewiele z tego wynika, ale zajmuje czas antenowy i literalnie służy li tylko mieszaniu opinii publicznej w głowach.

Anna Maria twierdzi, że ma lewicowe poglądy, mimo, że jest udziałowcem i prokurentem spółki kapitałowej, o dość pokaźnym kapitale zakładowym. A zatem, jak nikt inny powinna zdawać sobie sprawę z horrendalnych obciążeń działalności gospodarczej wysokimi kosztami zatrudnienia, kolejnymi daninami podatkowymi, którymi jej polityczni partnerze nękają firmy w Polsce od 7 lat.

Nie, Anna Maria pisze, że nie będzie szanowała systemu, który wymusza na ludziach wyzysk…ale sama jest jego uczestnikiem, twórcą i beneficjentem, bo chyba prowadząc interesy kieruje się racjonalnym zyskiem, a nie działalności charytatywną? Od czasu do czasu powiela przekaz pisowskiego reżimu, jakby była płatnym automatem do wypowiedzi. Wrzucisz monetę, to Anna Maria powie, cokolwiek.

W zasadzie wszystko, co Anna Maria mówi w mediach, to tzw. bełkot rzeczowy. Polega on na tym, że używa się szeregu frazesów, od proekologicznych manifestów o topniejących lodowcach, na twierdzeniach, że obowiązkiem samorządów jest pomoc najemcom mieszkań komunalnych — niby z sensem, a bez sensu, zważywszy na sytuację gospodarczą kraju. Knajacki język, błędy językowe i zwykła arogancja i ignorancja.

Po co Anna Maria jest…? Nie wiem, chyba dla siebie samej i Czarzastego. Taka jego maskotka. Nie wnosi swoją działalnością nic pozytywnego, nie motywuje, nie kreuje, a uprawia polityczne kuglarstwo. Powtarza w kółko partyjne przekazy, które nie mają jakiegokolwiek znaczenia dla realiów życia Polaków.

Wydawać by się mogło, że skoro reprezentuje lewicowe poglądy, to przede wszystkim powinna mówić o realiach życia przeciętnych ludzi, ale jeśli już o nich mówi, to tylko w kontekście zwrócenia na siebie uwagi.

Czyli: przed Sylwestrem będzie walczyć o zakaz sprzedaży petard i wrzuci śłitaśną fotkę pieska, na Wielkanoc w koszulce z kurą w klatce rozpocznie kampanię przeciwko hodowcom drobiu, albo będzie występować w roli eksperta w sprawie nielegalnych podsłuchów oprogramowaniem Pegasus, nie bardzo wiedząc, co to jest oprogramowanie, ani Pegasus.

Anna Maria śmieszy, bawi i przeraża. Przeraża, bo wyobraźmy sobie, że zostaje ministrem któregokolwiek z resortów i zaczyna swoją zabawę w rządzenie. Mogę się z wami założyć tu i teraz, że po trzech miesiącach pani minister byłaby obiektem kpin, oskarżeń o mobbing, zdezorganizowałaby pracę wszystkich i samej siebie, a na koniec rozpłakałyby się i oświadczyła, że jest ofiarą przemocy, tzw. hejtu i tu wymieniłaby kilka popularnych neologizmów wśród lewicowych smarkaczy, in exemplum “ageizm”, “lookizm” i szereg innych izmów. Nie mam racji? Ok, to niech Morawiecki ją zrobi ministrem czegokolwiek i…po owocach ją poznacie. Byłaby kupa śmiechu i kolejna afera.

Faktycznie, nie dziwię się Annie Marii, że nie miała “smaka” na rozmowę, bo polemiki ze mną są o tyle trudne, że ja chętnie przyznaję adwersarzowi rację, gdy ma jakiekolwiek argumenty. Gdy ich nie ma i próbuje mnie zakrzyczeć, to zaczynam z niego szydzić, bo liczy się siła argumentu, a nie argument siły. Damskimi fochami Anna Maria nie zrobiłaby na mnie wrażenia, a gdyby uciekła z płaczem do łazienki, to zaniósłbym jej poduszkę i kocyk, żeby na gołym gresie nie leżała. Więc jeszcze raz, po co komu i do czego jest potrzebna Anna Maria w przestrzeni publicznej?

Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to określenie “wypełniacz”. Wypełniaczem jest osoba, której zadaniem jest wypełnianie przestrzeni czymkolwiek, byleby nie było niezręcznej ciszy, jak po nieudanym seksie. Zapraszając do jakiegokolwiek programu telewizyjnego Annę Marię możemy mieć pewność, że jak szybkostrzelny erkaem będzie wypluwać z siebie setki erystycznych zlepków bzdur, utopii i populizmów, a gdy ktokolwiek spróbuje jej wejść w słowo, to zrobi się agresywna i arogancka. Stąd określenie, że ktoś jest politycznym kuglarzem.

Jakiś czas temu napisałem felieton o lewicowych utopiach, które codziennie kolportują jej przedstawiciele. To kolaż ideologicznych manifestów lewicowego trybuna niemieckiej Nowej Lewicy lat 60, niejakiego Rudiego Dutschke.

Dutschke na codzień był terrorystą i tubą propagandową duetu Baader-Meinhof. Marksistowsko-maoistowski bełkot kawiorowej lewicy dzisiaj jest wykorzystywany do zatruwania umysłów młodzieży, która naiwnie myśli, że Anna Maria i jej koledzy z Lewicy faktycznie myślą, to co mówią. Otóż nie, nie myślą, co mówią. Ich jedynym celem jest dorwanie się do politycznej władzy, która jest dla nich narzędziem do osiągania biznesowych celów.

Dlatego któregoś dnia napisałem, że Lewica, to taka spółka z o.o., która chce zarabiać kasę na politycznej aktywności, ale bez ponoszenia odpowiedzialności, chyba, że do wysokości kapitału zakładowego.

Absolutnym hitem absurdu był manifest Anny Marii, gdy napisała, że chce, aby stanął pomnik ofiar transformacji. Anna Maria ma 38 lat, urodziła się w 1983 roku, zatem w 1992 roku miała 11 lat niewiele rozumiejąc z otaczającego ją świata — ja miałem 23 lata i byłem uczestnikiem procesu transformacji, w pewnym sensie i jego ofiarą.

O ile wówczas nie rozumiałem dlaczego profesor Balcerowicz wprowadza swoje drakońskie reformy, o tyle dzisiaj jestem mu za to wdzięczny, bo to była jedyna droga. Anna Maria nie dorosła, nie dojrzała, aby to zrozumieć, bo jedyne, czym się w życiu politycznym zajmuje, to kuglarstwo.

Konkludując, w wolnej, popisowskiej Polsce Anna Maria jest zbędnym elementem w politycznej i społecznej przestrzeni. Nie pozwólmy, aby jej intelektualna miałkość ją wypełniała. Tu zacytuję jej wypowiedź, której sensu próżno szukać, ale to przykład jej kuglarstwa:

“Lewica jest potrzebna ale nie taka lewica tylko lewica balcerowiczowska dla czemu właściwie taka nie powstała byłaby uskrzydlona śmiała i odważna jadłaby tylko śliwki z Ogrodu Rozkoszy po cóż by jej był więcej fiolet czy karmazyn? nakarmiłaby zęby zgłodniałego tłumu” (pisownia oryginalna, Twitter, 20.12.2021).

Nie mam “smaka” na Annę Marię. Bon voyage!”

Tomasz Wiejski