Potężniejąca z tygodnia na tydzień inflacja powoduje, że faktycznie stajemy się coraz biedniejsi. Problem w tym, że szczególnie nie przejmuje się tym PiS. Jak mawiał bowiem klasyk: “rząd się sam wyżywi”.

Widać to doskonale choćby po ostatniej konferencji  prof. Adama Glapińskiego. Szef NBP w szczególny sposób przedstawił to, co właśnie dzieje się w Polsce.

Reklamy

– Niektórzy sugerują, że NBP powinien tak mocno mrozić gospodarkę, podnosić stopy procentowe, by za wszelką cenę zdusić wzrost cen. My nie jesteśmy skłonni zapłacić ceny wysokiego bezrobocia – stwierdził Glapiński.

– Rośniemy szybciej niż inni, PKB jest wyższe, praktycznie nie ma w Polsce bezrobocia. Trzeba utrzymać te dobre tendencje, a nie popaść w inflację. Ten cały cykl czterech podwyżek stóp procentowych nie ma obniżyć bieżącej inflacji, ale tą popytową, która może wyniknąć za kilka kwartałów – dodał.

Mimochodem zauważył jednak, że nie ma bladego pojęcia o tym, jak rzeczywiście przeciwdziałać inflacji.

– W drugim kwartale inflacja ponownie wzrośnie, by osiągnąć maksimum około połowy roku, będzie to około 8 procent. Potem inflacja powinna stopniowo maleć. Dopiero w 2023 roku inflacja będzie już na przyzwoitym poziomie, znacząco niższym – spekulował Glapiński.

Poprzedni artykułŻona oskarża szefa TVP.info. „Samuel Pereira wywiózł dzieci i utrudnia spotkania w sądowo uregulowanym czasie”
Następny artykułTVP szuka winnych inflacji. Wskazano na… Tuska