Bartłomiej Sienkiewicz, niegdyś minister spraw wewnętrznych a dziś poseł Platformy Obywatelskiej zwrócił uwagę na pewien element afery podsłuchowej.

Otóż dotychczas politycy PiS zbywali zarzuty o nielegalnej inwigilacji tłumacząc, że wszystko było „zgodne z prawem”. Więc w zasadzie nie ma o czym mówić.

Reklamy

Teraz jednak okazało się, że Pegasusa używano do podsłuchiwania pracowników Najwyższej Izby Kontroli. Przeprowadzono na nich ponad 6000 (sic!) ataków! Zaś zhakowanych było ponad 500 urządzeń.

– Do tej pory mówili, że na wszystkie podsłuchy mieli zgody sądów. No to chciałbym zobaczyć tego sędziego, który podpisał 600 zgód na inwigilację inspektorów NIK – trafnie pisze Sienkiewicz.

No właśnie, gdzie jest ten sędzia?!

Poprzedni artykułLeszek Miller nie ma złudzeń. Atak na NIK powinien wysadzić rząd
Następny artykułIle kosztują reklamowe spoty PiS? Minuta to… 300 tysięcy!