Podczas swojego niesławnego pobytu w Kijowie Jarosław Kaczyński stwierdził, że potrzebna jest „pokojowa misja NATO”. Prezes PiS nie zważał przy tym, że taka propozycja może wywołać katastrofalną wojnę.

Reklamy

Nic więc dziwnego, że od tej niedorzecznej propozycji odżegnali się wszyscy znaczący politycy. Nawet prezydent Ukrainy.

– Nie rozumiem jeszcze do końca tej propozycji. Nie potrzebujemy zamrożonego konfliktu na terytorium naszego państwa – wyjaśniłem to na spotkaniu z naszymi polskimi kolegami. Wiem, że kontynuowali tę retorykę. Na szczęście albo niestety, to wciąż nasz kraj, a ja jestem prezydentem, więc my będziemy decydowali, czy będą tu inne siły – stwierdził Wołodymyr Zełenski.

– Polska nie tylko popełniła błąd w postaci tego, że Kaczyński wyskoczył z nieuzgodnioną propozycją, o której nikt nie miał pojęcia. Jak widziałem nawet Morawiecki w Kijowie nie wiedział, o czym jest mowa. Ale potem zaczęły się gorączkowe próby ożywienia tej inicjatywy, pudrowania trupa i wsadzanie tematu w agendę rozmów każdego szczebla i przy każdej okazji. Sprawa była podnoszona także podczas szczytu NATO, gdzie wszyscy wzruszyli tylko ramionami i przeszli do porządku dziennego. Tak się nie robi polityki – komentuje Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych.

– Początkowo myślałem,że nieporozumienia z misją pokojową w Ukrainie są tylko wynikiem nieprecyzyjnego wyrażenia się prezesa J.Kaczyńskiego,ale gdy słyszę,że nie rozumie jej nawet W.Zeleński,czyli że z nim nie była uzgodniona,to już jest to kolejna kompletna wtopa dyplomatyczna PiS – zauważa z kolei generał Stanisław Koziej.

 

Poprzedni artykułA to dobre! Ziobro broni… Orbana!
Następny artykułMocne słowa. Za błazenadę Kaczyńskiego zapłacimy wszyscy