Co jeszcze wymyślą? Kaczyński jest przekonany, że w Smoleńsku „był zamach”

W nadwornym tygodniku PiS „Sieci” Jarosław Kaczyński rozwinął swoją najnowszą koncepcję dotyczącą tragicznych wydarzeń sprzed 12 lat. Wtedy w katastrofie lotniczej rozbił się prezydencki samolot Tu-154.

Reklamy

Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. 

Dla lidera PiS fakt, że jego brat zginął „jedynie” w katastrofie lotniczej, jakich niestety sporo w historii lotnictwa cywilnego jest całkowicie nie do przyjęcia.

– Nie mam wątpliwości, że to był zamach. Są na to dowody, na pewno ad rem. Ad personam to inna sprawa, ta decyzja musiała zapaść na szczycie Kremla, ale trudno tutaj zdobyć procesowe dowody – przekonuje dziś Kaczyński. – Kolejne dokumenty w śledztwie, do których mam dostęp jako osoba pokrzywdzona, uzupełniły ostatnie luki w wiedzy o przebiegu tragedii. Pozwoliły złożyć wszystkie elementy w jeden spójny i przekonujący obraz – dodaje.

Przy okazji Kaczyński nie byłby sobą, gdyby nie zaatakował Donalda Tuska. – W wielu stolicach była świadomość, co tam naprawdę się stało – przekonuje Kaczyński. – I była gotowość do podjęcia pewnych działań, ale ówczesny polski rząd przyjął kurs na tuszowanie sprawy, budowanie na tym jakiegoś makabrycznego pojednania z Rosją – opowiada swoją wersję Kaczyński.

Ktoś złośliwy mógłby tylko zapytać, na co komisja Macierewicza wydała miliony złotych, skoro dopiero wojna na Ukrainie ujawniła prawdę o Smoleńsku? No, ale my złośliwi nie jesteśmy. Przerażające jest jednak to, że mimo lat, tragedia w Smoleńsku jest ciągle narzędziem do uprawiania brudnej partyjnej polityki.