To naprawdę skandal! Dla Terleckiego Orban nadal pozostaje sojusznikiem

Coraz bardziej widać, że PiS zrzuca z siebie maskę partii proeuropejskiej. Nigdy zresztą nie było mu wygodnie. Pewne złagodzenie antyunijnej retoryki wymusiła jedynie wojna na Ukrainie. Wtedy głośno apelowano o europejską jedność.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


I wtedy właśnie PiS jak jeden mąż krytykował Viktora Orbana. Premierowi Węgier dostało się za jego politykę, niemalże jednoznacznie popierającą rosyjską agresję.

Po wyborach w Budapeszcie, które jednoznacznie wygrał lider Fideszu, politycy Zjednoczonej Prawicy najwyraźniej uznali, że nie muszą się już ukrywać ze publicznym pokazywaniem swoich sympatii dla Orbana.

– To jest wielki sukces naszego sojusznika. Przez lata blisko współpracowaliśmy, więc jest to oczywiście powód do radości – mówił portalowi PolskieRadio24.pl Ryszard Terlecki. Jakby nie było jeden z najważniejszych polityków PiS.

– Z drugiej strony, należy podkreślić, że jest to klęska liberalno-lewicowej koalicji, która próbowała go utrącić, a i tak sromotnie przegrała. Stało się tak pomimo tego, iż cała opozycja zjednoczyła się przeciwko Fideszowi – dodał Terlecki.

Przy okazji szef klubu PiS zaatakował… Niemcy i Unię Europejską. Mówiąc, że nie mogą… „wydobyć z siebie zdecydowanego i wspólnego stanowiska”. No i dlatego Orban może -słownie atakować Ukrainę i bronić Putina.

Terlecki dał nam teraz, jak mało kto, szczery wyraz politycznych gustów PiS. To nie Ukraina, ale Orban i Putin są obiektem sympatii przedmiotem rządzących dziś Polską polityków.