Wojna na Ukrainie w naturalny sposób spowodowała, że Jarosław Kaczyński znalazł się na marginesie polskiej polityki. Światowi przywódcy chcą rozmawiać z premierem i prezydentem, ludźmi którzy powinni w Polsce rządzić. Przynajmniej w myśl obowiązującego prawa. Nikt zaś nie chce zawracać sobie głowy tym, że w Polsce pełnia władzy leży w rękach zaledwie wicepremiera.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Nic więc dziwnego, że polityczna pozycja Dudy i Morawieckiego rośnie z każdym dniem. Kaczyńskiego zaś równie szybko spada. Doskonale widać to było podczas wizyty Morawieckiego i Kaczyńskiego w Kijowie. Fetowano wtedy premiera, a wicepremier Kaczyński kręcił się gdzieś bezradnie. W końcu, by zwrócić na siebie uwagę, zaczął ględzić o „pokojowej misji NATO” na Ukrainie. Co wywołało sporą konsternację wśród naszych sojuszników.
– Prezes PiS ani nie jest podczas tej wojny zbyt widoczny, ani dobrze oceniany. Nie spotkał się z nim ani prezydent Joe Biden, ani żaden inny ważny światowy polityk, zupełnie jakby nie traktowali go serio – pisze na łamach „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński.
– Dlatego Kaczyński stara się skoncentrować uwagę na sobie. Seria wywiadów w mediach nie wystarczyła. Dlatego użył najpoważniejszej broni: wprost oskarżył Rosję o zorganizowanie zbrodniczego zamachu w Smoleńsku i wyciągnął z szafy Antoniego Macierewicza, by powtarzał tezy o wybuchu prezydenckiego samolotu – dodaje dziennik.