Naczelnik to rola, którą przyjął Kaczyński w swoim domu wariatów

Niewielu znalazłoby się w Polsce odważnych, którzy by potwierdzili, że Jarosław Kaczyński jest przy zdrowych zmysłach. Sytuacja, w której nic mu nie wychodzi a jego plany doprowadziły do gigantycznej inflacji, kryzysu i upadku edukacji oraz obronności, nie może świadczyć o niczym innym jak o głębokich problemach Jarosława Kaczyńskiego ze spójnością osobowości.

Człowiek, który ciągle przegrywa, nie może upierać się przy robieniu tego samego znowu i znowu. A Kaczyński zdaje się brnąć w najgłupsze pomysły, najbardziej kretyńskie idee, akceptować najbardziej szkodliwe działania swoich ludzi. Po co? Dla utrzymania władzy.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Bo on, przy całej swojej chorobliwie zbudowanej osobowości, tylko władzę lub jej brak zna. Nic więcej… Odgrywa rolę naczelnika w chorym świecie, przypominającym dom wariatów. PiS to w części oportuniści ale w jakiejś też ludzie głęboko chorzy. Trudno poważnie analizować działania Kaczyńskiego, który mówi o zamachu w Smoleńsku. Jeśli nie jest to choroba psychiczna to co? Taka cyniczna gra? Niekoniecznie.

Winę za karmienie Kaczyńskiego ponoszą niestety częściowo media, które pozwalają na realizowanie jego zachcianek medialnych. Nie można relacjonować kretyńskich konferencji Macierewicza, nie można dawać posłuchu Kaczyńskiemu gdy dosłownie bredzi, że dochodzi do prawdy. To jest żenujące, nie da się tego słuchać, chorych ludzi nie powinno się pokazywać publicznie.

To szczególnie ważne w przededniu Wielkanocy. Poświętujemy te dni bez Kaczyńskiego.